czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 11


Adrianna

- Co ty.. Co ty tu robisz?
- Wspominałaś coś, że jesteś głodna?
Patrzyłam na stojącego przede mną chłopaka z szeroko otwartymi oczami. Szatyn stał pewnie unosząc dwie papierowe torby z zielonym i czerwonym logo, które trzymał w dłoniach patrząc na mnie i nie ukrywając rozbawienia.
- Ale przecież..
- Mogę wejść?
- Jasne.. – mruknęłam niemrawo, odsuwając się przy tym na bok robiąc dla niego przejście.

Zamknęłam drzwi pamiętając o zamku i odwróciłam się w stronę Harry’ego, który stał sztywno przy ścianie z lekkim niepokojem na twarzy. W ułamku sekundy zrozumiałam jaki jest tego powód. Marley stał tuż przy nim, uważnie się w niego wpatrując. Był co do niego niepewny i obserwował każdy jego ruch. Mądra psina.

- Spokojnie nie ugryzie cie – uśmiechnęłam się, mimo wszystko ciągnąc lekko za obrożę mojego psa i kierując swoje kroki w stronę salonu.
- Na pewno? – usłyszałam tuż za moimi plecami głos kroczącego za mną chłopaka.
- Jest dobrze wychowany. Nie rzuca się z zębami na każdego człowieka, którego tylko zobaczy – mruknęłam i odwróciłam głowę w tył unosząc nieznacznie jedną brew – Chyba, że będziesz chciał mi coś zrobić, wtedy rozszarpie cię na kawałki.
- Nawet jeśli to będzie coś czego bardzo byś chciała?
- Wydaje mi się, że nie ma takiej rzeczy – skwitowałam próbując powstrzymać uśmiech, który powoli pojawiał się na mojej twarzy.

Schyliłam się podnosząc pilot od telewizora, następnie go wyłączając. Rozejrzałam się szybko po pokoju. Cholera. Salon na szczęście wyglądał w miarę przyzwoicie. Gorzej z moim pokojem. Pomijając zupełnie fakt, że nie byłam kompletnie przygotowana na jego odwiedziny.
- Nie mogłeś mnie uprzedzić? Posprzątałabym przynajmniej a nie tak..
- Nie chciałem słuchać twoich wymówek, bo i tak bym zrobił po swojemu. A po za tym, cudowna niespodzianka prawda?  – chłopak wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem.
Nie mogłam nie odpowiedzieć mu tym samym. Nie mogę zaprzeczyć również, że uśmiech to jeden z jego największych atutów, który chętnie i bez skrupułów wykorzystywał. Zresztą czy te jego miliony fanek nie są idealnym przykładem? Zerknęłam na niego, kiedy odstawiał torby na wielki, drewniany stół stojący przy oknach i wyjściu na taras. W duchu pogratulowałam mu wyboru dzisiejszej koszuli, którą miał na sobie. Ciemnozielona. Idealnie pasująca do jego oczu. Ciemne spodnie podkreślające jego chude nogi. To niesprawiedliwe. Moje przy jego to jakieś balerony.
Pospiesznie odwróciłam wzrok, gdy sylwetka chłopaka obróciła się powoli w moją stronę.
- Frytki, panierowany kurczak i jakaś sałatka czy po prostu chińszczyzna?
- Hmm.. ciężki wybór.
- Masz do wyboru jeszcze zestaw numer trzy.
- Mianowicie?
- Mianowicie, mieszanka słodkości, gorąca i pikanterii – chłopak stanął przede mną wyraźnie górując wzrostem. Uniosłam nieznacznie głowę natrafiając na jego wzrok. Staliśmy tak kilka sekund, podczas których powietrze stało się przesycone napięciem, którego epicentrum znajdowało się między naszymi osobami oddalonymi od siebie zaledwie o kilka centymetrów. Przełknęłam ślinę w zdecydowanie zbyt słyszalny sposób, co Harry skwitował szybkim, ale bardzo wymownym gestem zwilżającym jego usta.
- Wezmę kurczaka – mruknęłam, po chwili odsuwając się i wymijając go, co chłopak skomentował półuśmiechem, który udało mi się dostrzec przechodząc obok niego. Niech cię diabli.


Harry

Podczas gdy Ade opierała swoją głowę o moje ramię, ja delikatnie bawiłem się palcami jej dłoni, którą pozwoliła mi chwycić chwilę temu, a teraz spokojnie spoczywała na moim udzie. Podczas ciszy, która między nami zapanowała, ale nie wydawała się być dla nas kłopotliwa, poczułem mocne wibracje w kieszeni spodni. Ktokolwiek to jest, zatłukę własnymi rękoma. Wyjąłem telefon z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Charlie. Siła wyższa.

- Słucham? – rzuciłem do słuchawki w niezbyt kulturalny sposób.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, ale wcześniej nie mogłem się do ciebie dodzwonić, a pozostało kilka ważnych kwestii do omówienia i pewne informacje do przekazania.. - usłyszałem głos mężczyzny po drugiej stronie.
- Akurat teraz? – burknąłem w odpowiedzi, rejestrując, że brązowowłosa wróciła do pozycji siedzącej, jakby chciała mi dać znak, żebym kontynuował rozmowę i się nią nie przejmował.
- W zasadzie powinieneś zebrać dupsko i przyjechać do mnie do biura, a nie wyskakiwać na mnie z mordą, bo w zasadzie to robię ci przysługę, że do ciebie dzwonię, więc z łaski swojej mógłbyś nie stroić fochów tylko mnie kurwa wysłuchać? – wkurzył się.
- Byle szybko.
- Dla twojej wiadomości, chłopaki potrafili się zmobilizować i dowieźć mi podpisane papiery, czego ty nie raczyłeś zrobić..
Kurwa. Na śmierć zapomniałem o tej teczce.
- Przez co oczywiście wszystko się opóźnia. Dodatkowo miałeś mi dostarczyć dokument potwierdzający aktualne badania lekarskie. Zrobiłeś je chociaż?
- Zrobiłem kurwa, nie naskakuj tak na mnie. Nie jestem dzieckiem – odgryzłem się już porządnie zirytowany. Zarejestrowałem również, że dłoń Ade delikatnie wysuwa się z mojej. Bez powodzenia próbowałem ją zatrzymać.
- Nie? A tak właśnie się zachowujesz – skwitował przez co jeszcze bardziej mnie rozsierdził.
- Coś jeszcze? – fuknąłem kompletnie wytrącony z równowagi.
- Ze spraw papierkowych wszystko. Ale jest jeszcze jedna kwestia – uciął chyba czekając aż coś odpowiem, ale nie usłyszawszy z mojej strony żadnej odpowiedzi kontynuował – Ta dziewczyna.

Zmarszczyłem czoło szczerze skonsternowany, następnie przenosząc wzrok na Adriannę, która również na mnie patrzyła. Nie chciałem, aby tak odebrała moje spojrzenie. Nawet niczego takiego sobie nie pomyślałem, ale ona wstała powoli z kanapy jakby chciała zostawić mnie samego.

- Czekaj – rzuciłem do słuchawki, po czym skierowałem się w stronę dziewczyny – Ade, mogę wyjść na taras czy coś takiego?
Brązowowłosa kiwnęła głową i podeszła do wielkich przeszklonych drzwi, otwierając je przede mną.
- Zaraz wrócę – szepnąłem do niej i wyszedłem na ciemnobrązowe płytki w samych skarpetkach od razu czując wieczorne powietrze uderzające w moją twarz.
- Mów.
- Dobrze więc.. Mam nadzieję, że pamiętasz o pewnych sprawach, które nie mogą ujrzeć światła dziennego, a co dopiero dostać się do mediów? A każda kolejna osoba, która ma dostęp do tych informacji stanowi potencjalne zagrożenie.
- Zdaje sobie z tego sprawę – odpowiedziałem wkładając wolną dłoń do kieszeni - Mam wszystko pod kontrolą.
- Mam taką nadzieję. Jednak mimo wszystko chciałbym odbyć z nią rozmowę.. – powiedział i usłyszałem jakiś szelest po drugiej stronie słuchawki, jakby przewracał jakieś kartki szukając czegoś – ale to wszystko w swoim czasie, Harry.
- To wszystko? – mruknąłem zniecierpliwiony zanurzając dłoń we włosach i nieco je mierzwiąc.
- Nie – rozpierdole go.
- No to mów!
- Chwileczkę muszę znaleźć to w papierach.. Gdzieś to tu było.. Przecież to wkładałem.. Oo jest.. – rzucił zadowolony i odchrząknął – Jest mała zmiana planów..
- To znaczy? – jeśli miałem jeszcze jakieś resztki pokładów mojej cierpliwości to właśnie się skończyły.
- To znaczy, że wylatujecie dwa dni wcześniej.. I uprzedzając twoje pytania to dlatego, że macie kilka wywiadów więcej, a dodatkowo zaproszeni zostaliście do telewizji śniadaniowej, a ja to zaproszenie oczywiście przyjąłem także.. Hmm, co tu jeszcze miałem przekazać..

Milczałem, bo nie chciałem tego już przedłużać, bo nie chciało mi się z nim więcej kłócić oraz dlatego, że po prostu nic by to nie dało.

– Ahh takk.. Masz się przygotować na pytania odnośnie tej twojej nowej znajomości z tą dziewczyną, bo jutro i w zasadzie do końca waszego pobytu macie jeszcze parę wywiadów, także.. Nie chcę żadnych niespodzianek. Myślę, ze nie muszę ci tłumaczyć co mam na myśli?
- Nie musisz – mruknąłem po chwili ciszy, przymykając oczy ze zmęczenia i przecierając dłonią twarz.
Mam nadzieję, że nasza rozmowa dobiegała już końca, bo miałem jej serdecznie dość.
- Także.. Chyba wszystko ci już przekazałem, w razie czego będę..
- Pisał smsy – przerwałem mu nagle, znowu niezbyt kulturalnie, ale miałem już to wszystko gdzieś.
- Tak.. No dobrze – nie wydawał się być urażony moim wtargnięciem w jego przemowę, wręcz przeciwnie jego głos zdradzał dziwne zadowolenie – Tylko na nie odpisuj. No także..
- Na razie Charlie – rzuciłem do słuchawki i nie czekając na odpowiedź ze strony mężczyzny zakończyłem połączenie, po czym schowałem urządzenie.

Mimowolnie ponownie przymknąłem oczy i przejechałem dłońmi po twarzy, dając upust mojemu zirytowaniu i zmęczeniu. Postanowiłem odczekać parę minut przed powrotem do środka. Nie chciałem żeby moje zdenerwowanie przejęło nade mną kontrolę. Oparłem się o oparcie drewnianego krzesła stojącego obok, patrząc na słońce, które powoli kierowało się ku zachodowi i odetchnąłem głęboko chłodnym powietrzem.

Adrianna

Podkuliłam nogi na kanapie i oparłam głowę o jej oparcie. Przeniosłam powoli wzrok na drzwi prowadzące na taras. Nie wiem z kim Harry rozmawiał i nie wiem o czym, ale musiało go to nieźle wkurzyć. Patrzyłam na jego zgarbioną sylwetkę, która po chwili powoli się wyprostowała i odwróciła w moją stronę. Chłopak przekroczył próg i zamknął za sobą drzwi, a ja posłałam mu lekki, nieśmiały uśmiech.

- Przepraszam, że tak długo to trwało, ale niektórzy są nadgorliwi wypełniając swoje obowiązki – bąknął siadając obok mnie i całkowicie przenosząc na mnie swoją uwagę.
- Oj, to zrozumiałe. Przecież jesteś kim jesteś i robisz to co robisz – wzruszyłam ramionami uśmiechając się do chłopaka – Nie masz mnie za co przepraszać.
- Właśnie się dowiedziałem, że jutro mam znowu jakiś wywiad – westchnął – dodatkowo, przedłuży nam się pobyt w Ameryce..
- A to kiedy zaczynacie trasę?
- W tym wypadku to w zasadzie za tydzień mamy wylot – wyglądał jakby dopiero co sobie to uświadomił.
- Jeeeej, ale wam zazdroszczę – mruknęłam marudnie – Wy sobie gdzieś jeździcie, podróżujecie po świecie, a ja muszę się kisić w szkole z tymi wszystkimi ludźmi.
- Nawet nie wiesz ile bym dał, żeby zostać tutaj – usłyszałam jego niski głos i poczułam, że ponownie dzisiejszego dnia obejmuje mnie swoim silnym ramieniem.
- A na ile jedziecie?
- Prawdopodobnie dwanaście dni. Przynajmniej na dzień dzisiejszy.
- Prawie dwa tygodnie – odpowiedziałam unosząc lekko brwi w górę – Kupa czasu.
- No właśnie.. – poczułam, że chłopak poruszył się lekko i za chwilę zarejestrowałam jego palce delikatnie błądzące po moim ramieniu – Mam nadzieję, że przez ten czas nie znajdziesz sobie kogoś nowego, co?
– No nie wiem, nie wiem.
- Zdajesz sobie sprawę, że byłby martwy? – cholerny niski i zachrypnięty głos, którzy momentalnie przyprawił mnie o ciarki.
- Nie odwiedzałabym cię w więzieniu – rzuciłam powstrzymując uśmiech pojawiający się na mojej twarzy.
- Taka jesteś?
- Taka jestem – uniosłam kąciki ust nie mogąc się już powstrzymać.
- Przyjdziesz na nasz następny koncert tu w Londynie? Ostatni w zasadzie – usłyszałam po chwili ciszy jaka między nami zapanowała – Oczywiście wejście dla vipów i te sprawy..
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Już i tak ludzie gadają, a nie chce im dostarczać nowych powodów do plotek i jakiś dziwnych uwag pod moim adresem – mruknęłam.

W zasadzie to chętnie bym poszła, bo zobaczenie wszystkiego od tak zwanej kuchni, tych przygotowań i jak to wszystko działa byłoby ciekawym doświadczeniem. A bonus w postaci oglądania chłopaków z takiej perspektywy i w ogóle ponownego spotkania się z nimi był bardzo kuszący. Jakby chciała to mogłabym nawet przemycić Amy, która chyba by mnie na rękach nosiła.

- Jeśli jednak byś zmieniła zdanie wystarczy jedno słowo i wszystko załatwione. Zastanów się jeszcze.
- Okej, będę pamiętać – odpowiedziałam ponownie się uśmiechając – Masz ochotę na herbatę?
- W sumie mam – odpowiedział chłopak w efekcie czego, po chwili oboje podnieśliśmy się z kanapy i ruszyliśmy w stronę kuchni.
- Gdzie macie pierwszy koncert? – wróciłam do tematu sięgając po czajnik.
- Los Angeles. Piękne miejsce. Pamiętam jak przyjechaliśmy tam na pierwszy koncert. Coś niesamowitego. Wszystko było takie nowe, nieznane. Stresowaliśmy się jak cholera, ale po wyjściu na scenę i zobaczeniu tych wszystkich ludzi, cały stres i zdenerwowanie puściło. Mówię ci, nie zapomnę tego do końca życia. Jeden z najlepszych koncertów w naszej dotychczasowej karierze..
- Czy to nie tam przypadkiem jakaś dziewczyna rzuciła w ciebie stanikiem? – uniosłam brew włączając elektryczny czajnik, po czym przeniosłam wzrok na Styles'a, który patrzył na mnie w dziwny, dotąd nieznany mi sposób.
- Taaak, rzuciła.. – powiedział powoli, przechylając głowę w bok.
- Co się tak patrzysz? – mruknęłam marszcząc nieznacznie czoło.
- Czy ty aby nie jesteś zazdrosna? – na twarzy chłopaka wykwitł triumfujący uśmiech.
- Co? – odparłam szybko szczerze zdziwiona – Skąd ci to do głowy w ogóle przyszło?
- Mówiłaś, że nie jesteś jakąś wielką fanką, a takie rzeczy wiesz i w dodatku je wypominasz..  – zagadnął mierząc mnie wzrokiem z założonymi na torsie rękoma.
- Pragnę przypomnieć, że mam przyjaciółkę, która ma fioła na waszym punkcie i wie o was dosłownie wszystko. A zapamiętałam ten fruwający biustonosz tylko dlatego, że był wieśniacki i wyglądał jakby nosiła go jakaś pięćdziesięcioletnia kobieta – odparłam zdecydowanym głosem i teraz to ja uważnie patrzyłam na chłopaka, który zrobił zaledwie dwa kroki zmniejszając między nami odległość.

Poczułam jak moje ciało zostało popchnięte na stojącą na środku kuchni wysepkę, a moje plecy boleśnie wbijały się w krawędź ciemnego blatu. Nie zdążyłam nawet unieść wzroku, a usłyszałam jego niski, zachrypnięty głos tuż przy moim uchu.

- Jestem przekonany, że twój jest bardziej pociągający..

W odpowiedzi na dotyk Harry’ego moje ciało pokryło się gęsią skórką. Chłodne, długie palce jego lewej dłoni dotykały właśnie mojego cienkiego, czarnego ramiączka od biustonosza unosząc go nieco w górę. Mój oddech stał się momentalnie płytszy. Jakoś nie miałam odwagi unieść wzroku. Nie chciałam napotkać jego zielonych oczu, które z pewnością właśnie uporczywie wpatrywały się w moją twarz. Poczułam gorąco na policzku i dotyk wilgotnych warg chłopaka. Przymknęłam oczy. Dam sobie rękę uciąć, że przed chwilą gościł na nich jego język. Zawsze to robi. Nie był to pocałunek. Nie było to nawet delikatne muśnięcie. Poruszył głową delikatnie w górę, przez co jego usta przejechały nieznacznie po skórze mojego policzka. Do moich nozdrzy wyraźnie docierały jego perfumy, które tak lubiłam. Westchnęłam głośno, czego zaraz potem pożałowałam, ponieważ chłopak szczelniej przycisnął mnie do siebie, mocniej wypychając swoje biodra do moich. Harry chwycił jedną z moich dłoni, do tej pory luźno i bezwiednie zwisających wzdłuż mojego ciała. Uniósł ją powoli, splatając nieznacznie nasze palce. Po chwili jednak opuścił ją na swój twardy, umięśniony i wytatuowany tors, który był widoczny z pod nieco rozpiętej koszuli i kierując ją pod jej materiał. Był taki ciepły. Chwilę potem poczułam mocny uścisk jego dłoni na moim biodrze i ponowny ruch wargami na moim policzku, które sekundę później ponownie wypowiedziały słowa przyprawiające mnie o ciarki.

- Co powiesz na to, żebym to ocenił? 


____________________________________
Siemanko :) Przedstawiam kolejny rozdział, który jest nieco krótki, ale musiałam tak podzielić fabułę, mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe, hm? Podczas jego pisania dostałam nagłego olśnienia. Miał on wyglądać zupełnie inaczej, ale dostałam takiej weny, że o matko! Już mam kolejne dwa rozdziały ułożone w głowie, więc pojawią się na pewno szybciej. I może zdradzę, że sytuacja zacznie się nieco komplikować hihi :D Jak myślicie dlaczego? Czekam na wasze propozycje w komentarzach :D
Postanowiłam, że będę dodawać krótsze rozdziały, ale częściej. Co wy na to? Czekam na wasze opinie :)
Pewnie już zauważyliście (a może i nie), ale doszła nam nowa zakładka, w której możecie zobaczyć jak mniej więcej wyglądają nasi bohaterowie > O TUTAJ
Zachęcam do zadawania pytań bohaterom jak i również mojej skromnej osobie > TUUUTAJ
Dziękuję za tak piękną liczbę wyświetleń to wiele dla mnie znaczy.
Wielkie podziękowania za każdy zostawiony komentarz. Co jak co, ale to one najbardziej motywują :)
I proszę o jeszcze więęęęęęęcej, bo liczba wyświetleń ostatniego rozdziału jest piękna, a już komentarzy nie :(

Każdy kto czyta niech zostawi komentarz, żebym wiedziała ile was jest, co? Wystarczy jedno słowo :) 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

PS. Jeśli ktoś chciałby polecić mojego bloga, nie mam nic przeciwko! :) Odwdzięczę się tym samym w kolejnym poście albo w planowanej zakładce ,,Polecane blogi'', którą mam zamiar utworzyć. 

15 komentarzy:

  1. ZABIJE CIE.. W takim momencie zakończyłaś, że normalnie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo nie wiem czy wydarzy się to co ja mam na myśli czy co, kuuuuurde xd Bo Ade mnie rozwala! Jest dla niego taka nieprzystępna przez cały rozdział, tu go spławia, tu nadziewa na tzw. mukę, a na sam koniec rozdziału takie rzeczy ;d Ehhh.. Udał ci się ten rozdział. ZDECYDOWANIE.
    Muszę wspomnieć, że bardzo spodobał mi się fragment z tą rozmową telefoniczną Harryego. Tak jakby pokazuje trochę z tego wielkiego świata, showbiznesu itd. Genialne.

    Co do twojej notki. Przyjmę każdy rozdział jaki napiszesz, bez względu czy jest krótki czy długi ♥ A co do nadciągających komplikacji w życiu Ade i Harryego.. Hm nie wiem czemu ale wydaje mi się, że będzie w to zamieszany Eric, mam rację? Albo coś w związku z tą ich trasą? Coś się spierdzieli? Nie wiem sama. W KAŻDYM RAZIE CZEKAM Z JESZCZE WIĘKSZĄ NIECIERPLIWOŚCIĄ!!

    Kocham Cię i życzę weny (mimo ze jak wspomnialas dostalas jej nagly wylew, mimo wszystko JESZCZE WIECEJ)! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny ! Zakończyłaś w złym momencie, bo muuuszę wiedzieć co będzie dalej :D Dodaj szybko błagam ! :D Życzę weny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) wydaje mi się, że ten wyjazd Harrego dobrze im nie zrobi :/ Czekam na kolejny i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)

      Do rozpoczęcia trasy chłopaków jeszcze calutki tydzień.. :)

      Usuń
  4. Harianna shipper16 maja 2014 16:57

    OMG jaki zajebisty rozdział :O Dlaczego zakończyłaś go w takim momencie no? ŻAL.
    Wchodzę sobie i patrze a tu chyba weszłam na innego bloga, patrze a tu zmieniony szablon. Jestem pod wrażeniem. Jest taki.. intrygujący :D Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  5. O boze! Ale super rozdzial! Mega!
    Harry.... tez tak chce jak Ade!
    Musialas w takim momencie to skonczyc?! Az tak nas nie lubisz?! Hahahaha :D jestem ciekawa co bedzie sie dzialo w szkole :) czekam na kolejny wspanialy rozdzial :)
    A co do wygladu to tamten mi sie bardziej podobal ale ten tez jest super :D
    Ily <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam ten blog!!! Masz niesamowity talent. Jesteś wspaniała. Jak dla mnie nowe rozdziały możesz dodawać codziennie;-)) A tak w ogóle to dlaczego przerwałaś w najciekawszym momencie???!!!
    Zapraszam też do mnie, będę bardzo wdzięczna.


    Pomimo, że Emmaline Brown, codziennie otoczona jest przyjaciółmi, czuje się samotna. Nie ma prawdziwych przyjaciół, a nikt z otaczających ją ludzi nie zna jej naprawdę. Jej jedynym prawdziwym przyjacielem jest chłopak online, chłopak, którego nie spotkała w prawdziwym życiu; osoba o nieznanym imieniu, której zwierza się ze swoich marzeń i tajemnic. Gdy przeprowadza się ze słonecznego San Francisco do małego miasteczka Holmes Chapel, stwierdza, że jej stosunki z nowym sąsiadem, Harrym Stylesem, nie należą do najlepszych. Kiedy konflikt z sąsiadem trwa, dziewczyna szuka pocieszenia u przyjaciela w internecie.Wtedy właśnie, jej dwa światy, online i offline, niespodziewanie zaczną się ze sobą zderzać.

    http://internetowy-przyjaciel-harry-styles.blogspot.com/
    Pozdrawiam<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział jak zawsze oczywiście. Czekam na nexta < 3
    Zapraszam do mnie http://fan-fiction-fifty-shades-of-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne!!!! Serio czekamna next;** dzięki

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na nowe FF o Harry'm które może cię zainteresować! Z góry przepraszam za spam ! Link: http://love-a-little-better-harry-styles.blogspot.com/
    -Jest w środku Styles? -jeden z chłopaków stojących w grupie odwraca się do mnie i rzuca szluga na ziemię, gasząc go butem.
    -Nie wiem. -odpowiadam, a chłopak śmieje się i wchodzi do środka.
    -Grace? -pyta dziewczyna o kruczoczarnych włosach, która przed chwilą mi się przyglądała. Odwracam się do niej przodem i dokładnie ją ilustruję.
    -Steph? -pytam chcąc się upewnić, że to naprawdę ona. Obawy znikają gdy dziewczyna podbiega do mnie i dosłownie rzuca się na mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie! Szybko następny!

    OdpowiedzUsuń
  11. [SPAM]

    http://one-two-three-you-die.blogspot.com/

    Danielle, Harry, Josh, Taylor, Calum, Niall, Eleanor, Michael, Louis, Luke, Perrie, Liam, Ashton, Jade oraz Zayn chodzą do najbardziej znanej i polecanej szkoły w Londynie, inaczej mówiąc do London University on the Gold Street. Do tej samej placówki uczęszcza niejaka Ashley Benson, dziewczyna wyśmiewana, szykanowana i mieszana z błotem. Od zawsze była obiektem drwin i zaczepek. W 2012 roku w ostatni dzień wakacji Perrie oraz Zayn organizują imprezę na uczczenie minionych dwóch miesięcy. Za namową Jade oraz Taylor zjawia się tu również kilka innych osób a nawet..Ashley. Kilka minut przez zakończeniem 'dyskoteki' panna Benson zostaje publicznie upokorzona. Na jej głowie ląduje wielki tort, zostaje obrzucona pierzem oraz wepchnięta do basenu. Blondynka nie wytrzymuje i gdy tylko opuszcza wodę wykrzykuje każdemu to co o nim myśli. Mówi to co kumulowała w sobie od prawie trzech lat. Kilka minut później rzuca się biegiem i opuszcza posesje Malika. Staje na ulicy i na jej nieszczęście nie zauważa czarnego Land Rovera, którym przyjechał lekko spóźniony Harry oraz Niall. Dziewczyna po kilku sekundach leży przygnieciona kołami. Całe towarzystwo wpada w panikę, kilka osób już uciekło z miejsca wypadku. Louis oraz Zayn pod wpływem strachu pakują ciało blondynki do auta i z procentami we krwi jadą do lasu. Przy Tamizie cała piętnastka przyrzeka że zostanie to ich tajemnicą. Liam oraz Josh wrzucają poharatane zwłoki do lodowatej wody. Ostatni raz patrzą za siebie i wracają do swoich aut. Ashley Benson zostaje uznana za zaginioną.
    Rok później, pierwszego września odbywa się rozpoczęcie roku szkolnego. Od razu po zakończeniu dnia cała paczka przyjaciół umawia się na wypad za miasto na następny tydzień. Gdy wszystko jest ustalone Josh jako pierwszy opuszcza mur szkolny. Przechodzący przez ulice chłopak nie zauważa pędzącego ciemnego auta i zostaje potrącony. Sprawca wypadku ucieka, zostawiając bruneta samego sobie. Każdy wpada w szał. W tym samym czasie Louis, Ashton, Danielle, Taylor, Harry, Michael, Niall, Luke, Eleanor, Zayn, Calum, Jade, Liam oraz Perrie dostają anonimowego sms'a.
    "Jeśli nie chcecie by was spotkał taki los miejcie oczy i uszy szeroko otwarte. Każdy dzień może być waszym ostatnim. ~A.
    Ps. Wiem co stało się rok temu."
    Na początku każde z nich uznaje to za zwykły żart a śmierć swojego przyjaciela za zbieg okoliczności. Jednak niewyjaśnione wypadki i morderstwa przekonują nastolatków że to nie tylko zwykły zbieg wydarzeń. To walka o życie i odkrycie prawdy.

    Zapraszam, mam nadzieje że się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń