sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 1




Zapłaciłam za ciastka i wyszłam ze sklepu na zatłoczoną ulicę Londynu. Panowie w pięknie dopasowanych garniturach, matki z dziećmi, zakochane pary. Ludzie mijali mnie spiesząc każdy w swoją stronę, każdy ze swoimi problemami. Przyglądałam się im z lekkim uśmiechem. Lubiłam obserwować ludzi. Mimo, że zazwyczaj staram się nie być powierzchowna to uważam, że wygląd człowieka może dostarczyć nam wiele informacji o tej osobie. Biorąc pod uwagę ubiór dużą wagę przywiązuję do butów. Sama nie wiem czemu. I oczy. W oczach zobaczysz wszystko. Gdy ktoś jest zły, smutny albo wręcz przeciwnie wesoły i szczęśliwy, zobaczysz w nich miłość i nienawiść, uwielbienie i pogardę, ból i radość. Wszystko.
Z moich przemyśleń wyrwała mnie lekka wibracja w tylnej kieszeni moich czarnych rurek. Taaak wiem. Telefon plus tylna kieszeń to nie najmądrzejsze rozwiązanie, ale przyzwyczajenie bierze górę nad rozwagą. Zresztą kto by chciał buchnąć takiego grata? Wszyscy śmiagają z Iphonami, tylko ja muszę męczyć się z takim gównem. Jakby nie patrzeć poprzedni zupełnie nie z mojej winy wpadł do wanny, gdy wylegiwałam się w niej, oczywiście siedząc na Twitterze. No ale.. spojrzałam na wyświetlacz i przesunęłam po nim palcem, aby odblokować ekran. 1 nowa wiadomość.. Czemu w tym cholernym telefonie nie wyskakuje od razu kto jest nadawcą? Ughh. Ważne, że chociaż działa. 

Od: Amy
Gdzie ty do cholery jesteś? Miałaś być 20 minut temu x

Ojojoj po co te nerwy? Nie dość, że człowiek kupi ciastka to jeszcze krzyczą. Zresztą powinna się przyzwyczaić. Do punktualnych osób raczej nie należę, to wiadomo. A 20 minut to znowu nie tak dużo.  Bywało gorzej. Uśmiechnęłam się mimo wszystko. Kochana Amy. Poznałam ją, gdy przeniosłam się do nowej szkoły. Zaprowadziła mnie do pielęgniarki, gdy przytrzasnęłam sobie rękę szafką. Ech.. szybko wystukałam odpowiedź.

Do: Amy
Daj mi 10 minut x

Wysłano. Telefon wylądował ponownie w tylnej kieszeni. Przyspieszyłam trochę kroku bo jednak wypadałoby się chyba pospieszyć. Właśnie przechodziłam przez pasy, gdy ktoś z samochodu na mnie gwizdnął. Spojrzałam w tamtym kierunku odgarniając z twarzy kosmyki brązowych włosów. Jakiś gruby facet podchodzący pod czterdziestkę szczerzył do mnie swoją obrzydliwą mordę. Przeraźliwie żółte zęby, zakola, kropelki potu spływające po skroniach.  Jedno wielkie FUJ. 

- Spieszysz się gdzieś skarbie? Bo znam kilka sposobów jak takie ciałko odpowiednio wykorzystać – usłyszałam chrapliwy głos tego pomyleńca. Od razu słychać, że pijak. I do tego zboczeniec. Spojrzałam na niego z przymrużonych oczu. - Nie patrz tak na mnie kochanie. – dodał ze swoim obleśnym uśmieszkiem. Obróciłam się tylko w kierunku tego napaleńca i uniosłam obie ręce w górę z wyprostowanymi środkowymi palcami. – Pierdol się – krzyknęłam mu na odchodne zupełnie zapominając, że jestem na środku ulicy. Zarumieniłam się lekko i ruszyłam przed siebie. 

Boże, ja nie wiem kto płodzi takich ludzi. Żony nie ma? Chociaż w sumie to całkiem możliwe, bo kto by chciał takie obleśne coś. Jak ma dzieci to im serdecznie współczuje. Na szczęście ja mam normalną rodzinę. Moja mama jest księgową, a tata prawnikiem. Brzmi poważnie i wydaje się, że to jacyś sztywniacy, ale naprawdę są całkiem równi. Może jedynie mój starszy brat wykazuje czasem przejawy skrajnej głupoty, ale gdy przychodzi co do czego stanie za mną murem.
Dochodząc do tego wniosku stanęłam przed furtką do ceglanego domku, jednego z wielu identycznych na tej ulicy. Weszłam po kilku schodkach i nacisnęłam na dzwonek. Chwilę potem usłyszałam czyjeś kroki i drzwi się otworzyły. Ujrzałam rozpromienioną twarz mojej przyjaciółki. Szczerzyła się jak głupia. Coś się musiało wydarzyć i ona jest tym bardzo podekscytowana. Chyba aż za bardzo. Cholera, mam się bać?

- Ileż można dziewczyno ! – pokręciła głową udając dezaprobatę, jednak nadal się uśmiechając – no co tak sterczysz jak idiotka? Właźże do środka. – pociągnęła mnie za rękaw białego, wełnianego i nieco znoszonego już swetra.
Weszłam do wąskiego jasnego przedpokoju, zamykając za sobą drzwi. – Dzień dobry! – rzuciłam w stronę kuchni, gdzie zazwyczaj urzędowała pani Collins, mama Amy. Przeurocza kobieta, nigdy nie widziałam, żeby na jej twarzy nie gościł uśmiech.
- Nie wrzeszcz tak, bo i tak nikogo nie ma. Jestem sama. – rzuciła mi przez ramię blondynka, gdy ja zdejmowałam moje kiedyś-białe conversy. Ruszyłam za nią po schodach na górę do jej pokoju. – Siadaj, siadaj, siadaj. – Amy popchnęła mnie na łóżko. – Mam dla Ciebie niespodziankę.
Ooo w mordę. Czyli trzeba się jednak bać. Spojrzałam się na nią unosząc lekko brwi w górę.  Co ona znowu wymyśliła? Chyba nie chciałam znać odpowiedzi.
- MAMY M&G NA NASTĘPNYM KONCERCIE ONE DIRECTION !! – krzyknęła cała rozpromieniona. Oczy błyszczały jej jak u szaleńca. Ona była szaleńcem! – No co jest nie cieszysz się? Ade! 

One Direction. Najbardziej rozpoznawalny boyband na świecie. Piątka chłopaków. Miliony fanek. Amy wiedziała o nich wszystko. Począwszy od daty urodzin po rodzaj bokserek jaki noszą. Ba! Ona nawet wiedziała w jakiej pościeli śpią. Była directionerką i mimo wszystko w pewnym stopniu wciągała mnie w ten świat. Ja nią nie byłam. Owszem znałam ich, słuchałam niektórych ich piosenek, ale nie byłam jakąś wielką fanką. Chciała iść na ich koncert i przekonała mnie do tego abym z nią poszła. Dlaczego dałam się namówić? Bo jest moją przyjaciółką i wiem ile to dla niej znaczy. Zresztą chciałam się trochę rozerwać, zważywszy na to że za tydzień zaczyna się szkoła. Ale M&G? O mój Boże. 

- No jasne, że się cieszę Amy ! – uśmiechnęłam się w stronę szczerzącej się przyjaciółki. Wiedziałam ile to dla niej znaczy. Spełniają się jej marzenia. Owszem kiedyś spotkałyśmy Liama w centrum handlowym na zakupach. Oczywiście zdjątko było, ale to zupełnie co innego mieć całą piątkę na jednym zdjęciu. Patrzyłam z uśmiechem na Amy, która paplała bez opamiętania wżerając przyniesione przeze mnie ciastka. Było coś o tym w co się ubierze, jak się uczesze, co do nich powie no i obok kogo stanie. Wiedziałam, że jej ulubieńcem jest Louis. Może dlatego, że miał niecodzienne poczucie humoru i nie mógł usiedzieć w miejscu. Jak ona.
- A Ty obok kogo będziesz chciała stanąć, Ade? – spytała patrząc na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. Hmm, w zasadzie to nie wiem. Z informacji jakie przekazywała mi Amy, z tego co sama o nich wiedziałam i zdążyłam zaobserwować to chyba najbardziej lubiłam Nialla. Wydawał się być taki beztroski, wiecznie uśmiechnięty no i ten jego śmiech.. Tak to prawda, zarażał ludzi śmiechem. Liam.. Liam wydaje się taki rozważny, rozsądny i jakby to on trzymał tą całą gromadkę w ryzach. Cicha woda brzegi rwie, jak to mówią. Zayn.. ach, Zayn. Meeega przystojny bad boy. Miał w sobie to coś co mnie kręciło, no i nieziemski głos. I Harry. Harry bożyszcze nastolatek. Wiecznie piękny, wiecznie pożądany, wiecznie niedostępny. Wydaje się taki pewny siebie. Nie lubię tego. Pstryk.. Amy pstryknęła mi palcami przed nosem. Pacnęłam ją w rękę. – Słyszysz ty mnie w ogóle? – spytała marszcząc nieznacznie czoło.
- Ciebie nie da się nie słyszeć – odparłam – Nie wiem jeszcze, chyba gdzieś koło Nialla. – Odpowiedziałam na pierwsze zadane przez nią pytanie. Spojrzałam na torbę z ciastkami. Zostały ze trzy. Co to za człowiek. – Dzięki, że zostawiłaś dla mnie te trzy ciastka żarłoku.
- Poznaj moją hojność Adrianno Waste – uniosła dłoń w moją stronę, w sposób jaki panie podają do ucałowania mężczyznom na przywitanie czy coś. Szalona. Ponownie pacnęłam jej dłoń. Nienormalna.

---------------------
Hm, więc przedstawiam Wam pierwszy rozdział mojego opowiadania. Chciałam najpierw przedstawić jakoś bliżej główną bohaterkę. Mam nadzieję, że Wam (jeżeli ktoś w ogóle to czyta :d) się podoba. Liczę na komentarz.
Ivy.

4 komentarze:

  1. Fajnie sie zapowiada :D

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajnie piszesz i jestem ciekawa co dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny! Mimo, że nie lubię tego typu opowiadań, to nawet nie masz pojęcia jak wciągnęłaś mnie w tą historie już tym pierwszym rozdziałem. Teraz tylko muszę nadrobić następne. Poza tym jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem Twojego stylu pisania! Dla mnie jest idealny, bardzo przyjemnie się czyta. Ten blog już na pierwszy rzut oka wydaję się niesamowity i w tej chwili jest już jednym z moich ulubionych. Pozdrawiam i ściskam :) xx

    @HeShouldBeHere

    OdpowiedzUsuń
  4. Hi :) bardzo miło sie czyta polibiłam główna bohaterke, troche przypomina mnie ;) życze weny (wybacz brak polskich znaków ale angielski telefon nie chce dać mi do nich dostępu ciekawe dlaczego ? )

    OdpowiedzUsuń