Adrianna
Pik, pik.. Jezu znowu ten dźwięk. Podciągnęłam kołdrę wyżej,
naciągając ją praktycznie pod samą brodę. Kilka minut potem rozległ się dzwonek
mojego telefonu. Kimkolwiek jest ta dobijająca się do mnie osoba, już nie
żyje. Podniosłam się nieco na łóżku i
sięgnęłam po telefon, który znajdował się na szafce nocnej. Mając go w dłoni
opadłam z powrotem do pozycji leżącej. Odblokowałam tego dziada i popatrzyłam
na komunikat, który właśnie wyskoczył. 4 nowe wiadomości oraz 2 nieodebrane
połączenia. Szybko zobaczyłam kto dzwonił. Amy.. No w sumie to było wiadome.
Wiadomości.. Jedna od mamy, jedna od operatora, dwie od och.. żadna nowość,
Amy. Sprawdziłam godzinę. 10:47. Jeezu, ona nie ma co robić o 11 rano? Ludzie,
są ostatnie dni wakacji ! Kiedy mam się porządnie wyspać jak nie teraz? Ughh..
Wystukałam numer tego rannego ptaszka i przystawiłam telefon do ucha.
- Noo co jest? Nie mów mi, że spałaś! – O matko, pół tonu
ciszej dziewczyno. Już wyczułam jej podniecenie, które nie opuszczało jej przez
ostatnie dwa dni, kiedy to oznajmiła mi, że załatwiła nam M&G z One
Direction. Trajkotała o tym dzień i noc, nie dając mi ani chwili spokoju. – Mam
nadzieję, że pamiętasz o tym, że dzisiaj jest teeen wieeelki dzieeeń!
- Jak mam nie pamiętać skoro od dwóch dni nie mówisz o
niczym innym tylko o tym! – odpowiedziałam nieco zdenerwowana odgarniając
włosy. – I dla twojej wiadomości, tak spałam.
- Oj przestań. Marnujesz tylko dzień. Musisz się przygotować
na dzisiaj, Ade ! – usłyszałam z drugiej strony telefonu. Muszę co? Dobra
zdawałam sobie sprawę, że ona zamierza się jakoś specjalnie odwalić. Szczerze
mówiąc to trochę byłam tym faktem przerażona. Nawet zamówiła sobie wizytę u
kosmetyczki. Boje się nawet pomyśleć w co ona się ubierze. Jak przyjdzie w
jakiś szpilkach to nie powstrzymam się od wyśmiania jej, przysięgam. – No wiesz
trzeba jakoś wyglądać. W końcu będziemy miały z nimi zdjęcie! Z wszystkimi
razem! A może jak..
- Tak, tak.. Jedno spojrzenie i rozgorzeje między wami
wielka miłość. Da ci swój numer, potem randka, ślub i dzieci – prychnęłam
przerywając, nieco brutalnie jej wypowiedź. Wywróciłam oczami. Matko, naprawdę
nie spodziewałam się, że Amy jest aż tak naiwna. Usłyszałam z jej strony głośne
,,ale.. ‘’. – Ale co? Amy nie bądź naiwna, proszę cię. Myślisz, że któryś z
nich mógłby zakochać się w takiej zwykłej dziewczynie jak my? Nie. Oni gustują
w modelkach, aktoreczkach i młodych piosenkarkach. Ładne, zgrabne i powabne. Do
tego dobrze ubrane i wystylizowane. Takie jak my ich nie interesują, Amy – usłyszałam
ciche westchnięcie z jej strony. Szczerze mówiąc to zrobiło mi się trochę
głupio, że tak na nią naskoczyłam. To nie była jej wina. Po cholerę dzwoni tak
rano? Ech. – Przepraszam – szybko się jednak zreflektowałam.
- Nie no w sumie masz rację, Ade. Nie powinnam tak do tego
podchodzić – usłyszałam. Nie wydawała
się być jakoś specjalnie poruszona czy urażona moimi słowami. – Wiesz co?
Pójdziemy tam po prostu dobrze się bawić. Odstresujemy się i zabawimy na koniec
wakacji! A może jutro wyskoczymy gdzieś w miasto, co ty na to? – dodała śmiejąc
się. Szybko jej przytaknęłam. Noo od razu lepiej.
Kilka minut później zakończyłam naszą rozmowę, pod
pretekstem skorzystania z toalety. Co zresztą było prawdą, bo cisnęło mnie od
samego przebudzenia. Szybko wyszłam z pokoju i niemal dobiegłam do łazienki
znajdującej się na tym samym piętrze. Matko, za chwilę popuszczę. Chwyciłam za
klamkę. No co? To nie może być prawda.. Zabije go.
- Luke! Cholera jasna, wyłaź stąd! – krzyknęłam w stronę
drzwi, waląc w nie pięścią i naciskając na klamkę. – Wyrażaj się siostrzyczko,
bo powiem rodzicom jakich pięknych słów używasz – do mych uszu dobiegł
stłumiony rechot tego gnojka.
– To będziesz zwykłym frajerem – prychnęłam waląc ponownie w
drzwi i dodając szybko. - A ja powiem rodzicom co trzymasz w dolnej szufladzie,
w skarpetkach. Zobaczymy czy będzie Ci tak wesoło, bo myślę że tata nieźle by
się wściekł. Nie wspominając o mamie. – No, wreszcie ten durny rechot ucichł.
Jezu, zaraz się posikam. – Jak stąd nie wyjdziesz w ciągu 5 sekund to
dostaniesz w łeb, pajacu! To nie jest śmieszne. – Usłyszałam spuszczanie wody i
chwile potem drzwi od łazienki się otworzyły. Spojrzałam na niego z pod byka.
Wysoki, dobrze zbudowany brunet z piwnymi oczami. Opakowanie piękne, ale w
środku idiota. – Też Cię kocham siostrzyczko. – Wyszczerzył tą swoją gębę i
ruszył do swojego pokoju, popychając mnie jeszcze lekko w wejściu do łazienki
tak, że uderzyłam biodrem o framugę. – Palant! – krzyknęłam za nim. Boże, ja
nie wiem w kogo on się wdał.
Po porannej toalecie wzięłam prysznic, następnie zeszłam na
dół do kuchni, aby coś zjeść. Na szczęście mama zostawiła jakieś kanapki, więc
zrobiłam sobie szybko kawę i napełniłam mój żołądek, bo zaczął domagać się
swego cichym burczeniem. Wysuszywszy dokładnie swoje włosy i posprzątawszy po
sobie i tym debilu zasiadłam przed komputerem. Szybko weszłam na Twittera.
Napisałam, że mam brata debila. Hm, delikatne powiedziane. Zaczęłam przeglądać
tweety innych. Coś o niesprawiedliwych rodzicach, kilka ubolewań nad kończącymi
się wakacjami i och.. Niall Horan zapytał czy jesteśmy gotowi na dzisiejsze show,
bo on sam nie może się już doczekać tego koncertu.
Jestem gotowa jak cholera. W zasadzie to ja nawet nie wiem w
co się ubiorę. Moja szafa, delikatnie rzecz ujmując, w szwach nie pękała.
Zresztą czym ja się przejmuje? To tylko koncert. Ubiorę się w jakieś zwykłe
rurki, jak zwykle kiedyś-białe conversy i może.. Hm. Ta bluzka jest za bardzo
oficjalna. Kurde. A ta z kolei za bardzo odkryta i ym.. wyzywająca? Ja mam w
ogóle takie rzeczy? O matko. Wysunęłam szufladę w komodzie stojącej obok drzwi.
Biała bluzka, z jakimiś zdjęciem kolesia z gitarą, z podwijanymi końcówkami
krótkich rękawów wydawała się być dobrą opcją. Luźno i swobodnie. Na koncert w
sam raz. Zadowolona z siebie usiadłam ponownie do komputera.
-------
Pod budynek podwiózł nas Pan Collins, tata Amy. Muszę z ulgą
przyznać, że moja przyjaciółka nie włożyła szpilek. Mimo tego i tak uważałam,
że się trochę za bardzo odwaliła. Jakaś zwiewna kiecka, której w sumie nigdy u
niej nie widziałam i jakaś jasna marynarka. Cholera. Ja przy niej wyglądałam
jak jakaś pokraka. W sumie zaczęłam trochę żałować, że nie przyłożyłam się
bardziej do wyboru mojego stroju, ale teraz było już za późno. Jeszcze w
samochodzie podwinęłam nieco nogawki czarnych rurek. To jedyne co mogłam
zrobić, żeby trochę urozmaicić mój strój. Ale chyba i tak na niewiele to się
zdało.
Udało nam się zająć miejsca prawie przy samej scenie. Nie
było to tuż przy barierkach, ale i tak widok był wyjątkowo dobry. Patrząc na
pozostałe osoby coraz bardziej żałowałam, że zbagatelizowałam sprawę swojego stroju.
W duchu przeprosiłam Amy za to, że wyśmiałam jej nastawienie co do ubioru. Jezu
no. Jakbym się z choinki urwała. Szybko rozejrzałam się po otaczających mnie
osobach. Niektóre dziewczyny miały koszulki ze zdjęciami One Direction, z
jakimiś napisami związanymi z nimi. Jakaś laska w obcisłej, ledwo co
zakrywającej jej dupę sukience. O matko. Jeszcze gdyby miejscami wałeczki jej
nie wychodziły to spoko. Ooo, za to cycki jej koleżanki zdążyły już prawie
wyskoczyć. Ja nie wiem jak one mają zamiar się w tym dobrze bawić. Na
koncercie? Gdzie się skacze, tańczy, piszczy, krzyczy, śpiewa. Ni to ładne, ni
praktyczne. A może to efekt zamierzony?
Moje rozmyślania przerwały nagłe piski i krzyki. Moja
przyjaciółka ścisnęła mnie mocno za ramię, krzycząc coś czego nawet nie
zrozumiałam, ale wystarczyło mi jedno spojrzenie na jej twarz, żeby wiedzieć że
był to okrzyk radości i wyraz niepohamowanego szczęścia. Na scenę skierowane
zostały dodatkowe światła, bo właśnie wkroczyło na nią pięciu chłopaków.
Zaczęło się.
Harry
Zbliżała się moja solówka, więc wyszedłem trochę bliżej
krawędzi sceny. Śpiewając przebiegłem wzrokiem po publiczności. Uuu.. Ta dziewczyna
jest całkiem niezła. Niedaleko niej stała kolejna z długimi blond włosami. Hm,
ta również. Obydwie zobaczywszy mój wzrok zaczęły piszczeć i skakać, machając w
moją stronę i krzycząc moje imię. Oczywiście im odmachałem. Mój wzrok
przyciągnęła jeszcze dziewczyna z ciemnymi włosami. To dziwne, ale nie zaczęła
piszczeć ani krzyczeć. Po prostu się uśmiechnęła, machnęła do mnie i śpiewała
dalej razem z Liamem, którego solówka właśnie się zaczęła. Odmachałem jeszcze
kilku osobom i ponownie dałem się porwać muzyce.
Kolejny wspaniały koncert. Te emocje, które się z Ciebie
wydostają przy każdym kolejnym utworze, z każdą kolejną nutą. Cały czas nie
dowierzam, że doszliśmy tak daleko. Że mamy tak wspaniałych i oddanych fanów.
Wiem ile dla nas znaczą. I wiem ile my znaczymy dla nich, dlatego bardzo lubię
spotkania z fanami po koncercie. Wspólne robienie zdjęć, uściski, wiele
szczerych słów wyrażających wsparcie i wdzięczność. I właśnie teraz przyszła na
to pora.
Stanęliśmy wszyscy w
odpowiednim miejscu i czekaliśmy na pierwszych fanów. Dostaliśmy kilka albumów,
jakieś misiaki, Zayn zainteresował się jakąś książką z własnoręcznie
narysowanymi naszymi portretami i zdjęciami, a Niall dostał pudełko ciastek.
Usłyszałem ciche chrząknięcie i zobaczyłem dwie dziewczyny kroczące ku nam.
Jedna ładna blondynka i druga.. O cholera. To ta dziewczyna z widowni. Automatycznie
się wyprostowałem, a moja ręka mimowolnie powędrowała do włosów. Blondynka
mówiła coś o tym, że jesteśmy niesamowici, jak bardzo nas kocha, żebyśmy
zaobserwowali ją na Twitterze i zaczęła przytulać się do wszystkich po kolei. Brązowowłosa
dziewczyna uśmiechnęła się tylko do wszystkich i powiedziała, że bardzo dobrze
się bawiła. Hm.. Szkoda, że ona nie jest tak chętna do przytulania jak jej
przyjaciółka.
Nastąpiła jeszcze krótka wymiana zdań i nakazano ustawić nam
się do zdjęcia. Blondynka była nieco niższa od Liama, więc stanęła przed nim
obok Lou i Zayna. Payne położył jej dłonie na ramionach i nachylił się tak, że
jego głowa znajdowała się tuż przy jej. Malik z Louisem objęli ją robiąc durne
miny, a ja obserwowałem brązowowłosą. Byłem niezwykle wdzięczny chłopakom za
ich wybór pozy do zdjęcia. Dziewczyna nieco zmieszana nie mając wyboru stanęła
między mną a Niallem. Nie czekając na jego ruch objąłem ją w talii przysuwając
nieco do siebie, a Horan zarzucił jej rękę na ramię posyłając przy tym w jej
stronę jakiś denny żarcik na co dziewczyna zaśmiała się cicho, w
przeciwieństwie do Horana, który rechotał głośno jak idiota rozbrajając tym
wszystkich dookoła. Co za pajac.
- No to teraz poproszę ładny uśmiech – odezwał się wysoki
szatyn, który robił nam zdjęcia – jeśli to wam pomoże, to możecie coś
powiedzieć. Byle co. Ważne, żeby ząbki były na wierzchu.. – uśmiechnął się w naszą stronę, po czym
zbliżył aparat do twarzy – No to uwaga. I..
- Wyglądam jak idiotka – Usłyszałem po swojej prawej stronie
głos brązowowłosej na co jeszcze szerzej się uśmiechnąłem, a Niall wybuchnął
śmiechem. Cyk, cyk, cyk. W tym samym
momencie fotograf uniósł kciuk w górę na znak, że zdjęcie zostało zrobione.
- Wcale nie – Blondyn wyjął te słowa z moich ust, kierując
je w stronę brązowowłosej dokładając do tego kręcenie głową i lekki uśmiech –
Żartujesz sobie? Pośród tych wszystkich odwalonych lasek? Chyba jednak tak. –
usłyszałem jej rozbawiony głos.
Dosłownie sekundę potem ochroniarz już prowadził je do
wyjścia, a one odwróciły się machając nam na pożegnanie. Uśmiechnąłem się jeszcze
do nich mając nadzieję, że brązowowłosa dziewczyna złapie wzrokiem mój uśmiech.
Nie wiem czy tak się stało. Miałem ochotę zobaczyć ją jeszcze raz. Ale jak? O cholera.
- Chłopaki? Pamiętacie nazwę tej blondynki na twitterze? –
spytałem odwracając się do chłopaków i ujrzałem ich zdziwione twarze oraz
uniesione wysoko brwi.
----------------------------------------------------
Przedstawiam drugi rozdział mojego opowiadania. Od razu zaznaczam, że przebieg M&G jest całkowicie wytworem mojej wyobraźni, ponieważ nigdy niestety nie miałam okazji w czymś takim uczestniczyć. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Liczę na jakikolwiek komentarz ;)
Ivy
O mamo, jak strasznie podobał mi się ten punkt widzenia Harrego! To było idealne. :) xx
OdpowiedzUsuńHi :) naprawde lubie ten rozdział miło przeczytać coś co nie pokazuje 'miłości od pierwszego wejrzenia' I seksu na dzień dobry. Zgadzam sie z Ade jak można dzwonić do kogoś o 11 rano I to w wakacje toż to jeszcze noc ... Fajnie że przedstawiłaś punkt widzenia Harrego szczególnie spodobało mi sie zdanie 'Szkoda, że ona nie jest tak chętna do przytulania jak jej przyjaciółka.' Dzięki za wywołanie uśmiechu na mojej twarzy ;)
OdpowiedzUsuń