poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 2



Adrianna

Pik, pik.. Jezu znowu ten dźwięk. Podciągnęłam kołdrę wyżej, naciągając ją praktycznie pod samą brodę. Kilka minut potem rozległ się dzwonek mojego telefonu. Kimkolwiek jest ta dobijająca się do mnie osoba, już nie żyje.  Podniosłam się nieco na łóżku i sięgnęłam po telefon, który znajdował się na szafce nocnej. Mając go w dłoni opadłam z powrotem do pozycji leżącej. Odblokowałam tego dziada i popatrzyłam na komunikat, który właśnie wyskoczył. 4 nowe wiadomości oraz 2 nieodebrane połączenia. Szybko zobaczyłam kto dzwonił. Amy.. No w sumie to było wiadome. Wiadomości.. Jedna od mamy, jedna od operatora, dwie od och.. żadna nowość, Amy. Sprawdziłam godzinę. 10:47. Jeezu, ona nie ma co robić o 11 rano? Ludzie, są ostatnie dni wakacji ! Kiedy mam się porządnie wyspać jak nie teraz? Ughh.. Wystukałam numer tego rannego ptaszka i przystawiłam telefon do ucha.

- Noo co jest? Nie mów mi, że spałaś! – O matko, pół tonu ciszej dziewczyno. Już wyczułam jej podniecenie, które nie opuszczało jej przez ostatnie dwa dni, kiedy to oznajmiła mi, że załatwiła nam M&G z One Direction. Trajkotała o tym dzień i noc, nie dając mi ani chwili spokoju. – Mam nadzieję, że pamiętasz o tym, że dzisiaj jest teeen wieeelki dzieeeń! 

- Jak mam nie pamiętać skoro od dwóch dni nie mówisz o niczym innym tylko o tym! – odpowiedziałam nieco zdenerwowana odgarniając włosy. – I dla twojej wiadomości, tak spałam. 

- Oj przestań. Marnujesz tylko dzień. Musisz się przygotować na dzisiaj, Ade ! – usłyszałam z drugiej strony telefonu. Muszę co? Dobra zdawałam sobie sprawę, że ona zamierza się jakoś specjalnie odwalić. Szczerze mówiąc to trochę byłam tym faktem przerażona. Nawet zamówiła sobie wizytę u kosmetyczki. Boje się nawet pomyśleć w co ona się ubierze. Jak przyjdzie w jakiś szpilkach to nie powstrzymam się od wyśmiania jej, przysięgam. – No wiesz trzeba jakoś wyglądać. W końcu będziemy miały z nimi zdjęcie! Z wszystkimi razem! A może jak.. 

- Tak, tak.. Jedno spojrzenie i rozgorzeje między wami wielka miłość. Da ci swój numer, potem randka, ślub i dzieci – prychnęłam przerywając, nieco brutalnie jej wypowiedź. Wywróciłam oczami. Matko, naprawdę nie spodziewałam się, że Amy jest aż tak naiwna. Usłyszałam z jej strony głośne ,,ale.. ‘’. – Ale co? Amy nie bądź naiwna, proszę cię. Myślisz, że któryś z nich mógłby zakochać się w takiej zwykłej dziewczynie jak my? Nie. Oni gustują w modelkach, aktoreczkach i młodych piosenkarkach. Ładne, zgrabne i powabne. Do tego dobrze ubrane i wystylizowane. Takie jak my ich nie interesują, Amy – usłyszałam ciche westchnięcie z jej strony. Szczerze mówiąc to zrobiło mi się trochę głupio, że tak na nią naskoczyłam. To nie była jej wina. Po cholerę dzwoni tak rano? Ech. – Przepraszam – szybko się jednak zreflektowałam.

- Nie no w sumie masz rację, Ade. Nie powinnam tak do tego podchodzić  – usłyszałam. Nie wydawała się być jakoś specjalnie poruszona czy urażona moimi słowami. – Wiesz co? Pójdziemy tam po prostu dobrze się bawić. Odstresujemy się i zabawimy na koniec wakacji! A może jutro wyskoczymy gdzieś w miasto, co ty na to? – dodała śmiejąc się. Szybko jej przytaknęłam. Noo od razu lepiej. 

Kilka minut później zakończyłam naszą rozmowę, pod pretekstem skorzystania z toalety. Co zresztą było prawdą, bo cisnęło mnie od samego przebudzenia. Szybko wyszłam z pokoju i niemal dobiegłam do łazienki znajdującej się na tym samym piętrze. Matko, za chwilę popuszczę. Chwyciłam za klamkę. No co? To nie może być prawda.. Zabije go. 

- Luke! Cholera jasna, wyłaź stąd! – krzyknęłam w stronę drzwi, waląc w nie pięścią i naciskając na klamkę. – Wyrażaj się siostrzyczko, bo powiem rodzicom jakich pięknych słów używasz – do mych uszu dobiegł stłumiony rechot tego gnojka.
– To będziesz zwykłym frajerem – prychnęłam waląc ponownie w drzwi i dodając szybko. - A ja powiem rodzicom co trzymasz w dolnej szufladzie, w skarpetkach. Zobaczymy czy będzie Ci tak wesoło, bo myślę że tata nieźle by się wściekł. Nie wspominając o mamie. – No, wreszcie ten durny rechot ucichł. Jezu, zaraz się posikam. – Jak stąd nie wyjdziesz w ciągu 5 sekund to dostaniesz w łeb, pajacu! To nie jest śmieszne. – Usłyszałam spuszczanie wody i chwile potem drzwi od łazienki się otworzyły. Spojrzałam na niego z pod byka. Wysoki, dobrze zbudowany brunet z piwnymi oczami. Opakowanie piękne, ale w środku idiota. – Też Cię kocham siostrzyczko. – Wyszczerzył tą swoją gębę i ruszył do swojego pokoju, popychając mnie jeszcze lekko w wejściu do łazienki tak, że uderzyłam biodrem o framugę. – Palant! – krzyknęłam za nim. Boże, ja nie wiem w kogo on się wdał. 

Po porannej toalecie wzięłam prysznic, następnie zeszłam na dół do kuchni, aby coś zjeść. Na szczęście mama zostawiła jakieś kanapki, więc zrobiłam sobie szybko kawę i napełniłam mój żołądek, bo zaczął domagać się swego cichym burczeniem. Wysuszywszy dokładnie swoje włosy i posprzątawszy po sobie i tym debilu zasiadłam przed komputerem. Szybko weszłam na Twittera. Napisałam, że mam brata debila. Hm, delikatne powiedziane. Zaczęłam przeglądać tweety innych. Coś o niesprawiedliwych rodzicach, kilka ubolewań nad kończącymi się wakacjami i och.. Niall Horan zapytał czy jesteśmy gotowi na dzisiejsze show, bo on sam nie może się już doczekać tego koncertu. 

Jestem gotowa jak cholera. W zasadzie to ja nawet nie wiem w co się ubiorę. Moja szafa, delikatnie rzecz ujmując, w szwach nie pękała. Zresztą czym ja się przejmuje? To tylko koncert. Ubiorę się w jakieś zwykłe rurki, jak zwykle kiedyś-białe conversy i może.. Hm. Ta bluzka jest za bardzo oficjalna. Kurde. A ta z kolei za bardzo odkryta i ym.. wyzywająca? Ja mam w ogóle takie rzeczy? O matko. Wysunęłam szufladę w komodzie stojącej obok drzwi. Biała bluzka, z jakimiś zdjęciem kolesia z gitarą, z podwijanymi końcówkami krótkich rękawów wydawała się być dobrą opcją. Luźno i swobodnie. Na koncert w sam raz. Zadowolona z siebie usiadłam ponownie do komputera. 

-------

Pod budynek podwiózł nas Pan Collins, tata Amy. Muszę z ulgą przyznać, że moja przyjaciółka nie włożyła szpilek. Mimo tego i tak uważałam, że się trochę za bardzo odwaliła. Jakaś zwiewna kiecka, której w sumie nigdy u niej nie widziałam i jakaś jasna marynarka. Cholera. Ja przy niej wyglądałam jak jakaś pokraka. W sumie zaczęłam trochę żałować, że nie przyłożyłam się bardziej do wyboru mojego stroju, ale teraz było już za późno. Jeszcze w samochodzie podwinęłam nieco nogawki czarnych rurek. To jedyne co mogłam zrobić, żeby trochę urozmaicić mój strój. Ale chyba i tak na niewiele to się zdało. 

Udało nam się zająć miejsca prawie przy samej scenie. Nie było to tuż przy barierkach, ale i tak widok był wyjątkowo dobry. Patrząc na pozostałe osoby coraz bardziej żałowałam, że zbagatelizowałam sprawę swojego stroju. W duchu przeprosiłam Amy za to, że wyśmiałam jej nastawienie co do ubioru. Jezu no. Jakbym się z choinki urwała. Szybko rozejrzałam się po otaczających mnie osobach. Niektóre dziewczyny miały koszulki ze zdjęciami One Direction, z jakimiś napisami związanymi z nimi. Jakaś laska w obcisłej, ledwo co zakrywającej jej dupę sukience. O matko. Jeszcze gdyby miejscami wałeczki jej nie wychodziły to spoko. Ooo, za to cycki jej koleżanki zdążyły już prawie wyskoczyć. Ja nie wiem jak one mają zamiar się w tym dobrze bawić. Na koncercie? Gdzie się skacze, tańczy, piszczy, krzyczy, śpiewa. Ni to ładne, ni praktyczne. A może to efekt zamierzony? 

Moje rozmyślania przerwały nagłe piski i krzyki. Moja przyjaciółka ścisnęła mnie mocno za ramię, krzycząc coś czego nawet nie zrozumiałam, ale wystarczyło mi jedno spojrzenie na jej twarz, żeby wiedzieć że był to okrzyk radości i wyraz niepohamowanego szczęścia. Na scenę skierowane zostały dodatkowe światła, bo właśnie wkroczyło na nią pięciu chłopaków. Zaczęło się.

Harry

Zbliżała się moja solówka, więc wyszedłem trochę bliżej krawędzi sceny. Śpiewając przebiegłem wzrokiem po publiczności. Uuu.. Ta dziewczyna jest całkiem niezła. Niedaleko niej stała kolejna z długimi blond włosami. Hm, ta również. Obydwie zobaczywszy mój wzrok zaczęły piszczeć i skakać, machając w moją stronę i krzycząc moje imię. Oczywiście im odmachałem. Mój wzrok przyciągnęła jeszcze dziewczyna z ciemnymi włosami. To dziwne, ale nie zaczęła piszczeć ani krzyczeć. Po prostu się uśmiechnęła, machnęła do mnie i śpiewała dalej razem z Liamem, którego solówka właśnie się zaczęła. Odmachałem jeszcze kilku osobom i ponownie dałem się porwać muzyce. 

Kolejny wspaniały koncert. Te emocje, które się z Ciebie wydostają przy każdym kolejnym utworze, z każdą kolejną nutą. Cały czas nie dowierzam, że doszliśmy tak daleko. Że mamy tak wspaniałych i oddanych fanów. Wiem ile dla nas znaczą. I wiem ile my znaczymy dla nich, dlatego bardzo lubię spotkania z fanami po koncercie. Wspólne robienie zdjęć, uściski, wiele szczerych słów wyrażających wsparcie i wdzięczność. I właśnie teraz przyszła na to pora.

 Stanęliśmy wszyscy w odpowiednim miejscu i czekaliśmy na pierwszych fanów. Dostaliśmy kilka albumów, jakieś misiaki, Zayn zainteresował się jakąś książką z własnoręcznie narysowanymi naszymi portretami i zdjęciami, a Niall dostał pudełko ciastek. Usłyszałem ciche chrząknięcie i zobaczyłem dwie dziewczyny kroczące ku nam. Jedna ładna blondynka i druga.. O cholera. To ta dziewczyna z widowni. Automatycznie się wyprostowałem, a moja ręka mimowolnie powędrowała do włosów. Blondynka mówiła coś o tym, że jesteśmy niesamowici, jak bardzo nas kocha, żebyśmy zaobserwowali ją na Twitterze i zaczęła przytulać się do wszystkich po kolei. Brązowowłosa dziewczyna uśmiechnęła się tylko do wszystkich i powiedziała, że bardzo dobrze się bawiła. Hm.. Szkoda, że ona nie jest tak chętna do przytulania jak jej przyjaciółka. 

Nastąpiła jeszcze krótka wymiana zdań i nakazano ustawić nam się do zdjęcia. Blondynka była nieco niższa od Liama, więc stanęła przed nim obok Lou i Zayna. Payne położył jej dłonie na ramionach i nachylił się tak, że jego głowa znajdowała się tuż przy jej. Malik z Louisem objęli ją robiąc durne miny, a ja obserwowałem brązowowłosą. Byłem niezwykle wdzięczny chłopakom za ich wybór pozy do zdjęcia. Dziewczyna nieco zmieszana nie mając wyboru stanęła między mną a Niallem. Nie czekając na jego ruch objąłem ją w talii przysuwając nieco do siebie, a Horan zarzucił jej rękę na ramię posyłając przy tym w jej stronę jakiś denny żarcik na co dziewczyna zaśmiała się cicho, w przeciwieństwie do Horana, który rechotał głośno jak idiota rozbrajając tym wszystkich dookoła. Co za pajac. 

- No to teraz poproszę ładny uśmiech – odezwał się wysoki szatyn, który robił nam zdjęcia – jeśli to wam pomoże, to możecie coś powiedzieć. Byle co. Ważne, żeby ząbki były na wierzchu..  – uśmiechnął się w naszą stronę, po czym zbliżył aparat do twarzy – No to uwaga. I..
- Wyglądam jak idiotka – Usłyszałem po swojej prawej stronie głos brązowowłosej na co jeszcze szerzej się uśmiechnąłem, a Niall wybuchnął śmiechem.  Cyk, cyk, cyk. W tym samym momencie fotograf uniósł kciuk w górę na znak, że zdjęcie zostało zrobione.
- Wcale nie – Blondyn wyjął te słowa z moich ust, kierując je w stronę brązowowłosej dokładając do tego kręcenie głową i lekki uśmiech – Żartujesz sobie? Pośród tych wszystkich odwalonych lasek? Chyba jednak tak. – usłyszałem jej rozbawiony głos.
Dosłownie sekundę potem ochroniarz już prowadził je do wyjścia, a one odwróciły się machając nam na pożegnanie. Uśmiechnąłem się jeszcze do nich mając nadzieję, że brązowowłosa dziewczyna złapie wzrokiem mój uśmiech. Nie wiem czy tak się stało. Miałem ochotę zobaczyć ją jeszcze raz. Ale jak? O cholera.
- Chłopaki? Pamiętacie nazwę tej blondynki na twitterze? – spytałem odwracając się do chłopaków i ujrzałem ich zdziwione twarze oraz uniesione wysoko brwi. 

----------------------------------------------------
 Przedstawiam drugi rozdział mojego opowiadania. Od razu zaznaczam, że przebieg M&G jest całkowicie wytworem mojej wyobraźni, ponieważ nigdy niestety nie miałam okazji w czymś takim uczestniczyć. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Liczę na jakikolwiek komentarz ;)
 Ivy


2 komentarze:

  1. O mamo, jak strasznie podobał mi się ten punkt widzenia Harrego! To było idealne. :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Hi :) naprawde lubie ten rozdział miło przeczytać coś co nie pokazuje 'miłości od pierwszego wejrzenia' I seksu na dzień dobry. Zgadzam sie z Ade jak można dzwonić do kogoś o 11 rano I to w wakacje toż to jeszcze noc ... Fajnie że przedstawiłaś punkt widzenia Harrego szczególnie spodobało mi sie zdanie 'Szkoda, że ona nie jest tak chętna do przytulania jak jej przyjaciółka.' Dzięki za wywołanie uśmiechu na mojej twarzy ;)

    OdpowiedzUsuń