czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 3



Adrianna

Wyszłam z łazienki przebrana w ciuchy, w których zazwyczaj łażę po domu zaplatając sobie na boku warkocza. Rodzice już dawno wyszli do pracy, a mój kochany braciszek pewnie odsypia wczorajszą noc. Jezu on jest okropny. Dobra okej wiadomo w jakim był stanie. Ale tak się tłukł w nocy po tych schodach, że sama miałam ochotę mu przywalić. Wszystkich obudził. Oczywiście mama zaraz podstawiła synkowi miskę obok łóżka i przyniosła coś na dzisiejszy ból głowy, który bez wątpienia wystąpi. Debil. Ech. Zgarnęłam laptopa z biurka i powędrowałam z nim w kierunku łóżka.  Rozwaliłam się wygodnie pod kołdrą. Zimno dzisiaj jak cholera. Zanim to dziadostwo się włączy postanowiłam sprawdzić telefon. 1 nowa wiadomość.

Od: Amy
O matko, o matko, o matko O MATKO !! ADE !! Harry Styles mnie obserwuje na tt !!

O matko. No to dopiero nowina. Szybko włączyłam Twittera, żeby zweryfikować to co przed chwilą przeczytałam. Zaraz, zaraz.. O w mordę. Rzeczywiście. No ona to ma farta. Szybko odpisałam jej, że się bardzo cieszę. Zauważyłam również, że dodała wczorajsze zdjęcie z M&G. Oznaczyła wszystkich chłopaków i mnie oraz dodała ,,najlepszy dzień mojego życia’’. Zdecydowanie najlepszy. Weszłam jeszcze na konta poświęcone chłopakom żeby zobaczyć zdjęcia z wczorajszego koncertu. Boże, proszę jak już na jakimś będę to żebym przynajmniej wyszła jakoś przyzwoicie. No póki co jest dobrze. Weszłam na profil Nialla. Cudownie się bawił, wspaniała noc, jesteśmy niesamowici. Hmm.. Liam również podziękował za wspaniały koncert. Louis napisał, że nie ma to jak w domu. U Zayna póki co nic. No i został jeszcze Harry. Szybko weszłam na jego profil. Hm, nie ma żadnego podziękowania, tylko jakiś dziwny tweet. 

,,Myślisz, że wyglądasz jak idiota? Tak naprawdę jesteś jedynym normalnym pośród wielu ludzi, którzy tak właśnie wyglądają.''

Ouu.. To takie w jego stylu. Zazwyczaj dodawał dziwne, czasem niezrozumiałe dla wielu ludzi tweety, więc nie zamierzałam długo się nad tym rozwodzić. Zaczęłam ponownie przeglądać konta poświęcone zespołowi. Wiele osób wrzucało filmiki z wczorajszego koncertu. Nagrane zostały piosenki, przemówienia, wygłupy Nialla i Liama, które obejrzałam nawet kilka razy. Jakaś dziewczyna wrzuciła filmik, dodając ,,Harry do mnie machał asdfghdfsc normalnie zgon’’. Kliknęłam w link. Otworzyła mi się nowa karta w przeglądarce. Szybko do niej przeszłam i kliknęłam przycisk PLAY. Matko ile to się będzie jeszcze ładować. Co za dziadostwo. No wreszcie. 

Harry stanął przy brzegu sceny i zaczął przeczesywać wzrokiem publiczność. Odmachał jednej dziewczynie i potem również machnął do dziewczyny nagrywającej tej filmik. O matko. Jak ona wrzeszczy. Jezusie. Ściszyłam nieco dźwięk i wróciłam do oglądania i.. A jednak. Jednak zdołała nagrać i ten moment. Styles podążył brzegiem sceny nadal wpatrując się w publiczność i śpiewając swoją kwestię. Oczywiście kamera nagrywającej powędrowała za nim. Zatrzymał się nagle wpatrując w jakąś dziewczynę. Jakąś dziewczynę, którą byłam ja. Zmieszałam się trochę. Trochę bardzo. To trwało dosłownie kilka sekund. Nie wiedząc co zrobić po prostu się uśmiechnęłam i machnęłam nieśmiało. No kurde. Jakoś nie chciałam wrzeszczeć, piszczeć i skakać jak tamte dziewczyny. Odwróciłam szybko wzrok i zaczęłam śpiewać razem z Liamem, bo tak się składało, że jego zwrotkę znałam najlepiej. Postanowiłam nie przywiązywać do tego zbyt wielkiej uwagi, bo pewnie nie jednej już pomachał i nie jednej zdąży jeszcze pomachać. Chyba lubi patrzeć jak działa na większość przedstawicielek płci pięknej. Ech.. Wyłączyłam filmik i przeszłam do dalszego przeczesywania twittera. Podałam kilka ciekawych tweetów dalej i och.. Amy dodała kolejnego tweeta wspominając w nim o mnie. Hmm..

,,@Offshore_club dwie gorące dziewczyny nadchodzą. @ade_waste ta noc jest nasza! #chillout xx ‘’

No tak. Miałyśmy wyskoczyć dzisiaj gdzieś na miasto. Offshore to nasz ulubiony klub, więc w sumie nie mam pretensji do Amy, że wybrała go bez zapytania się mnie nawet o zdanie. Znajduje się blisko centrum, a ode mnie jest to jakieś 20 minut drogi. Ale chwila. Potrzebujemy osoby pełnoletniej. Nie chodzi nawet o samo wejście do klubu, ale o kwestię dostępności zasobów baru. Chwyciłam telefon odblokowując go szybko i wybierając numer mojej przyjaciółki. Przystawiłam go do ucha czekając aż odbierze.  Nie odbiera. No co jest? Poczekałam chwilę i ponownie do niej zadzwoniłam.  

- Amy – powiedziałam do słuchawki, gdy tylko usłyszałam ,,słucham?’’ – Wiesz, że musimy znaleźć kogoś pełnoletniego? – od razu przeszłam do rzeczy, ale i tak miałam przeczucie, że ona już się wszystkim zajęła. 
 - No pewnie. O nic się nie martw, już wszystko jest ustalone. Zgadnij kto zgodził się nam towarzyszyć, Ade? - Jakoś ton jej głosu nie przypadł mi do gustu. – No nie wiem. Kto? – odpowiedziałam. Michael, jej kuzyn który zazwyczaj z nami wyskakiwał wyjechał na studia, więc nie miałam pojęcia. – Eric – rzuciła i jestem przekonana, że poruszyła brwiami z tym swoim uśmieszkiem sugerując coś za co miałam ochotę walnąć ją porządnie w łeb. 

Eric Court. Rok starszy chłopak, uczęszczający do tej samej szkoły co my. Znaliśmy się od dzieciaka, bo jego rodzice utrzymują dosyć dobre stosunki z moimi. Wspólne studia czy coś. Mnie i Erica łączy tylko i wyłącznie przyjaźń, z czym niestety kochana Amy nie może się zbytnio pogodzić, dając mi to jasno do zrozumienia. Ale ja jakoś nigdy nie patrzyłam na Courta jako na potencjalnego chłopaka czy coś. Zawsze to był tylko i wyłącznie kolega. No ludzie. Pamiętam przecież jak lataliśmy na golasa nad jeziorem. Mieliśmy może 5 lat? Wtedy przynajmniej miałam w miarę ładne ciało. Boże o czym ja myślę. Uśmiechnęłam się mimo wszystko wracając do Amy, mówiącej coś po drugiej stronie telefonu.

---------

- A gdzie ty wychodzisz młoda damo? I to tak ubrana? – usłyszałam głos mojego kochanego braciszka, gdy schodziłam po schodach na dół. Za 5 minut miała być Amy. Jak widać raz na jakiś czas potrafię być punktualna. Spojrzałam na niego, gdy schodził za mną. Oparł się biodrem o barierkę na dole schodów krzyżując ręce na klatce piersiowej. O matko, jaki on jest podobny do taty. 

- A ty mi się tłumaczysz gdzie się szwendasz po nocach? – odpowiedziałam unosząc brwi w górę, a on zszedł po ostatnich dwóch stopniach schodów. 

- Nie, ale ja w przeciwieństwie do ciebie jestem dorosły – powiedział prostując się, jakby miało mu to kurde dodać lat. Tak naprawdę to to, że ktoś ma ten pieprzony dowód nie znaczy wcale, że jest dorosły. Dorosłość to nie tylko pełnoletność. Można mieć 20 lat i zachowywać się jak gówniarz. Czego mój brat jest idealnym przykładem. – A ty jesteś moją młodszą siostrą. Jestem za ciebie odpowiedzialny i martwię się o ciebie. Także odpowiedz mi, gdzie wychodzisz? – no jasne! Włączył mu się tryb dobrego, opiekuńczego, starszego brata. Spojrzałam na niego mrużąc oczy. Przecież on mi nie da spokoju. Jeju no. 

- Wychodzę ze znajomymi do klubu. I uprzedzając twoje pytania. Ci znajomi to Amy i Eric. Idziemy do Offshore. Dzwoniłam do rodziców i wyrazili zgodę. Myślę, że będę w domu koło drugiej. Coś jeszcze chcesz wiedzieć? – spojrzałam na niego marszcząc trochę czoło i ponownie unosząc brwi. 

- Tak – och, no co to za człowiek no. Co to jakieś przesłuchanie? On po prostu lubi wkurzać ludzi. To jego życiowa pasja normalnie. Kim on kurde jest, że wciska wszędzie ten swój nochal! – Przypuszczam, że mimo tego, że nie jesteś pełnoletnia to będziesz spożywać alkohol. Mylę się?

- Nie, nie mylisz się – skad to pytanie? Doskonale wie, że abstynentką nie jestem. Przecież jak byliśmy na wakacjach to sam mi piwo kupował, bo jak twierdził: samemu to mu głupio pić. – Co to za pytanie w ogóle? I chciałam zauważyć, że ty nie masz prawa zwracać mi na ten temat uwagi. Rodzicom możesz wciskać kity, ale oboje wiemy, że twój wczorajszy stan nie był spowodowany alkoholem – dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że ze zdenerwowania podniosłam głos. Spojrzałam na Luka, na którego twarzy przez chwilę mogłam dostrzec wyraz zdziwienia i zakłopotania, jednak za chwilę znowu przemówił tym swoim ważniackim tonem. Jeeezu. 

- Idziesz do klubu, Ade. Pamiętaj, że są tam różni ludzie z różnymi intencjami. Jesteś bardzo atrakcyjną dziewczyną i pewnie nie jeden, by chciał cię wykorzystać w ten czy inny sposób. Patrz co pijesz i broń Boże, nie wracaj sama do domu. Jak coś to zawsze możesz na mnie liczyć. Zadzwoń w razie czego, bo mam nadzieję, że bierzesz telefon? – spytał, na co ja wyjęłam z torebki mojego grata. O kurczę. Byłam trochę szokowana słowami mojego brata, ale i nieco hm.. zadowolona? 

– Nigdy nie spodziewałabym się, że możesz być dla mnie chociażby miły, a co dopiero takie słowa – zaśmiałam się lekko. Naprawdę to był to dla mnie szok. I to nie mały. Adrianna i Luke. Rodzeństwo wiecznie okładające się pięściami, wiecznie rzucające w swoją stronę durne, obraźliwe i ironiczne komentarze, wiecznie wkopujące się wzajemnie w kłopoty i nieraz doprowadzające matkę do granicy wytrzymałości. - Tak naprawdę to dałbym się za ciebie pokroić, Ade. – O kurwa. Ludzie, zbierajcie mnie z podłogi. Otworzyłam szeroko oczy patrząc na mojego brata, który uśmiechnął się tylko wzruszając ramionami i w chwili, gdy za moimi plecami zabrzęczał dzwonek do drzwi, ruszył po schodach na górę. Pierwszy raz od wielu lat poczułam, że naprawdę mam starszego brata.

Odwróciłam się do drzwi z zamiarem otworzenia ich, wcześniej chwytając jeszcze z wieszaka skórzaną kurtkę. Nacisnęłam na klamkę i wyszłam do czekającej przed drzwiami Amy, która stała już w towarzystwie Erica. Byłam przekonana, że na mojej twarzy widniał uśmiech, jak u dziecka, które właśnie dostało wielki wypełniony po brzegi koszyk słodyczy. Spojrzałam po towarzyszącej mi dwójce. 
- No to zabawę czas zacząć. 

Harry

Szczerze mówiąc myślałem, że to będzie trudniejsze. Na szczęście Liam pamiętał nazwę na twitterze tej blondynki i dokładnie tego samego dnia, wieczorem wyszukałem ją i zaobserwowałem. Normalnie pewnie bym tego nie zrobił. Powinna być niezmiernie wdzięczna brązowowłosej, za to że siedzi w mojej głowie do tej pory. Tak naprawdę to sam nie wiem czemu.
Szybko przekonałem się jednak, że blondynka jest dobrym źródłem informacji. Wrzuciła zdjęcie z wczorajszego M&G oznaczając nas wszystkich i Ade, bo tak jak się dowiedziałem miała na imię brązowowłosa. Ale moją uwagę przyciągnął ostatni  tweet blondynki. 
 
,,@Offshore_club dwie gorące dziewczyny nadchodzą. @ade_waste ta noc jest nasza! #chillout xx ‘’

Byłem wdzięczny losowi, że mamy 3 dni wolnego przed następnym koncertem. Szybko wpisałem nazwę klubu w wyszukiwarkę. Wszedłem na jego stronę i sprawdziłem adres oraz mapę dojazdu. Hm, niedaleko centrum. Chwyciłem za telefon i wybrałem odpowiedni numer.
- Niall? Masz jakieś plany na dzisiaj? 

-----------

Postanowiłem zadzwonić po Paula, żeby załatwił nam jakiś samochód. Nie było sensu brać swojego, bo znając naturę Horana długo bym trzeźwy nie pozostał. Zresztą mi to jak najbardziej odpowiadało. Podjeżdżając pod klub nie zauważyliśmy żadnych fotoreporterów. Tym lepiej. Podjechaliśmy na tył budynku i spokojnie wyszliśmy z samochodu. Do naszych uszu dobiegła nieco stłumiona dudniąca muzyka.
- Chłopaki, tylko bez żadnych wariactw. W środku będą nasi ludzie, ale proszę was nie dawajcie im powodu do interwencji. Jak coś to telefon i jestem – powiedział Paul sięgając do klamki od drzwi w samochodzie – A i nie muszę wam chyba uświadamiać, że powinniście zdawać sobie sprawę z tego, że pewnie rozejdzie się wieść, że tu jesteście, więc dobrze by było abyście wchodząc stąd trzymali się jakoś na nogach – spojrzał wymownie na Horana.

– Co złego to nie my Paul, przecież nas znasz – powiedział do ochroniarza Irlandczyk – Właśnie dlatego wam to mówię – rzucił Paul po czym trzasnął drzwiami samochodu, który chwilę potem odjechał. Spojrzałem na Horana, na którego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. Już wiedziałem, że jest w nastroju do imprezowania, co potwierdził klepiąc mnie w plecy i ruszając do środka budynku raźnym krokiem. Udałem się za nim, mając nadzieje spotkać tam kogoś, kto nie dawał mi spokoju od wczoraj, nawiedzając mnie non stop w myślach.



 --------------------------------------------- 

 [!] Nazwę klubu Offshore, wzięłam z serialu 90210. Nie zagłębiałam się w to, czy ta nazwa coś oznacza lub czy się ją tłumaczy. Spodobała mi się, więc ją wykorzystałam. 

Heej :) Oto kolejny rozdział mojego opowiadania i mam nadzieję, że się spodoba. Mam świadomość, że to trzeci rozdział a jeszcze nic wielkiego się nie dzieje i możecie być troszkę zawiedzeni (jeśli ktoś to czyta :d), dlatego zapewniam, że właśnie teraz wszystko nabierze rozpędu. No i więcej będzie z punktu widzenia Harrego.

Dziękuję za jakikolwiek komentarz :)
Ivy

2 komentarze:

  1. OMF Umieram z ciekawości, szybko czytam następne. Wspominałam już, że kocham to opowiadanie? Bo kocham, jest wspaniałe. :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Hi :) (lol trzeci raz dzisiaj, ale skoro czytam to komentuje) nie przejmuj sie że akcja powoli sie rozwija lepiej tak niż gdyby mieli już wyznawać sobie dozgonna miłość. Zazdroszcze Ade ma starszego brata... Ja mam młodszego I no cuż jest zabawnie :D

    OdpowiedzUsuń