piątek, 20 września 2013

Rozdział 4

Harry

Uderzyła we mnie dudniąca muzyka. Czułem aż drżenie w środku. Szedłem za Horanem nie wiedząc nawet gdzie zmierzamy, jednak po chwili zdałem sobie sprawę, że blondyn prowadzi nas w stronę baru. Usiadł na krzesełku barowym przywołując gestem ręki barmana. Zająłem miejsce obok niego, w czasie gdy on zdążył już coś zamówić. Po chwili przed nami wylądowały dwa duże kieliszki wypełnione przeźroczystą cieczą. Unieśliśmy naczynia w górę, następnie przechylając je i opróżniając. Skrzywiłem się. Poczułem jak wypita przeze mnie substancja rozlewa ciepło w moim przełyku, pozostawiając po sobie nieprzyjemny posmak. W ciągu następnych dziesięciu minut proces ten powtórzył się jeszcze dwukrotnie, dzięki czemu bardziej się rozluźniłem.

Obróciłem się na krzesełku i oparłem łokcie z tyłu na blacie, by mieć lepszy widok na salę. Podczas gdy mój towarzysz rozmawiał z barmanem, ja rozejrzałem się po niej szukając jednej, konkretnej osoby. Przeleciałem wzrokiem po parkiecie gdzie tańczyło sporo osób, ale nigdzie jej nie dostrzegłem. Przeniosłem uwagę na stoliki. Jakaś obściskująca się para, przy następnym grono znajomych którzy pili właśnie kolejną kolejkę. I jest. Siedziała ze swoja blondwłosą przyjaciółką i śmiały się z czegoś razem. Obserwowałem ją przez chwilę, gdy nagle ktoś delikatnie puknął mnie w ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem jakąś dziewczynę z długimi, czarnymi włosami, która uśmiechnęła się do mnie i zapytała, czy może zrobić sobie z nami zdjęcie. Oczywiście się zgodziliśmy. Kiedy dziewczyna odeszła usatysfakcjonowana ponownie odnalazłem wzrokiem odpowiedni stolik, ale Ade przy nim nie było. Siedziała tam jej przyjaciółka z jakimś brunetem, który żywo gestykulował opowiadając o czymś. Dopiero po dłuższej chwili rozglądania się po sali znalazłem brązowowłosą. Znajdowała się na parkiecie, gdzie tańczyła z jakimś chłystkiem. Najzwyczajniej w świecie nie mogłem oderwać od niej wzroku. Jej czarna sukienka nie była ani za długa, ani zbyt krótka. Owszem była obcisła i bez ramiączek, ale nie wyglądało to niesmacznie czy też nawet wulgarnie, tak jak w przypadku niektórych dziewczyn. Poruszała delikatnie biodrami pozwalając chłopakowi złapanie ich. Jej brązowe, rozpuszczone włosy falowały przy każdym ruchu. Wydawały się być takie gęste, że z chęcią zatopił bym w nich dłoń i zaciągnął się ich zapachem. Ał, cholera. Poczułem lekki ból nad lewym biodrem. Spojrzałem na Nialla, który patrzył się na mnie z jakimś kpiącym uśmieszkiem.

 – Obśliniłeś się. O tutaj.. – zarechotał wskazując palcem na kącik moich ust. Mimo wszystko uśmiechnąłem się do niego, kręcąc nieznacznie głową i rzucając w jego stronę ,,spadaj’’. Irlandczyk popatrzył na obiekt moich obserwacji, a potem z powrotem na mnie. – Leć stary. Z takim barem potrafię sam o siebie zadbać – klepnął mnie w ramię i odwrócił się w stronę barmana zamawiając sobie jakiegoś drinka. Horan i jego irlandzka natura.

 Poprawiłem ciemną koszulę, którą miałem na sobie i ruszyłem przed siebie, kierując się w stronę parkietu. Czułem na sobie spojrzenia ludzi, słyszałem kilka cichych pisków, wiele głosów pytało się siebie nawzajem czy to ten Harry Styles z One Direction. Przeciskałem się między tańczącymi ludźmi zmierzając do jednej konkretnej osoby. Z głośników zaczęły wypływać pierwsze nuty doskonale mi znanej piosenki (http://www.youtube.com/watch?v=O3c4dPxN1qM). Zobaczyłem jak chłopak, z którym tańczyła Ade odchodzi od niej uśmiechając się przed tym, a ona sama jakby szykowała się do zejścia z parkietu podrygując w rytm muzyki. Dosłownie parę sekund potem delikatnie położyłem jej dłonie w talii, na co ona drgnęła i odwróciła się w moją stronę, po chwili otwierając szeroko oczy. Moje ręce nadal spoczywały na jej ciele, więc uśmiechnąłem się lekko.

- Mógłbym prosić do tańca? – zapytałem przechylając nieco głowę w bok i patrząc w jej trochę przerażoną i skonsternowaną twarz. Rozejrzała się nieśmiało po otoczeniu, jakby nie wiedziała co powinna zrobić. Ludzie tańczyli pochłonięci sobą nawzajem, staliśmy pośrodku tego tłumu, stoliki były ledwo dostrzegalne. Mrok i tłum ludzi chyba ją przekonał, bo uśmiechnęła się lekko , po czym odwróciła się do mnie plecami i zaczęła poruszać swym ciałem w rytm muzyki, a ja razem z nią.

-----------
 Dlaczego ten utwór trwał tak krótko? Dlaczego po jego skończeniu wydawało mi się, że Ade poczuła ulgę? Inne dziewczyny raczej by chciały jeszcze. Czemu wydawało mi się, że patrzy na mnie z pewnym niesmakiem, jakby za mną nie przepadała? Kroczyłem za nią nieco skonsternowany, aby zejść wspólnie z parkietu.

- Hmm. Masz może ochotę na drinka? – zapytałem, gdy znaleźliśmy się już poza tłumem ocierających się o siebie, w rytm muzyki ludzi. Zwolniła nieco kroku, a ja szedłem teraz ramię w ramię z nią, spoglądając w jej stronę i oczekując odpowiedzi.

- W zasadzie cię nie znam – to co wydobyło się z jej ust kompletnie zbiło mnie z tropu. Jak to mnie nie zna? Przecież była na naszym koncercie, na m&g, nawet obserwuje mnie na twitterze. No kurwa.

- Jak to mnie nie znasz? – spytałem unosząc brwi nieco w górę wyraźnie zdziwiony - przecież przynajmniej połowa świata wie kim jest Harry Styles.

- Przynajmniej połowa świata wie kim jest Harry Styles, ale czy to oznacza, że wiem jakim człowiekiem jesteś? – spytała również unosząc swoje piękne, ciemne brwi w górę. Patrzyłem na nią zdziwiony. – Skąd mogę wiedzieć, że tak naprawdę nie jesteś jakimś napaleńcem kryjącym się pod tą piękną obudową, który czai się na młode dziewczyny chcąc je wykorzystać? – dodała uśmiechając się, jakby była trochę rozbawiona.

- Więc może spróbuj mnie poznać – powiedziałem po dłuższej chwili ciszy, podczas której wpatrywaliśmy się w siebie. Nawet nie zauważyłem, że doszliśmy do baru. – Spróbuj mnie poznać jako Harry’ego Styles’a, zwykłego chłopaka spotkanego w klubie, a nie Harry’ego Styles’a z One Direction.

Patrzyła na mnie przez dłuższą chwilę nic nie mówiąc, po czym usiadła na krzesełku barowym i uśmiechnęła się lekko – Tylko mnie za bardzo nie upij, bo nie chce mieć później problemów.

- Jasna sprawa – odpowiedziałem posyłając w jej stronę uśmiech. Szczerze mówiąc już myślałem, że mi odmówi. Co byłoby dla mnie niemałym szokiem, ponieważ jak dotąd żadna niczego mi nie odmówiła. Samo to czyniło ją jeszcze bardziej intrygującą. Spojrzałem na nią, zamawiając wcześniej dla nas drinki. Stukała pomalowanymi na czerwono paznokciami w blat przyglądając im się. – No więc.. Jestem Harry – powiedziałem wyciągając ku niej dłoń.

 Podniosła na mnie wzrok, a na jej twarzy ponownie zamajaczył uśmiech – Adrianna -uścisnęła moją dłoń potrząsając ją nieco. Chwilę potem na blacie przed nami wylądowały dwie szklanki. Przesunąłem jedną w stronę dziewczyny po czym oboje unieśliśmy je w górę, stuknęliśmy się nimi i upiliśmy odrobinę, po chwili pogrążając się w rozmowie.

--------------------------
Rozmawialiśmy dosyć długo, dzięki czemu dowiedziałem się o niej kilku ciekawych rzeczy i zdążyłem jeszcze bardziej się do niej przekonać. Była bardzo inteligentną dziewczyną, sprawiała wrażenie takiej, która nie da sobie w kasze dmuchać i nie jest osobą, której można dyktować warunki. Potrafiła tak poprowadzić rozmowę, że nieraz nie wiedziałem co mam odpowiedzieć, a to się rzadko zdarza. Przede wszystkim miała dystans do siebie i umiała żartować ze swojej osoby. Zauważyłem również, że po alkoholu staję się niezwykle rozgadana i nieco pewniejsza siebie, chociaż nadal nieufna i ostrożna. Oparłem łokieć o blat przyglądając się jej oczom, podczas gdy ona mówiła coś o tegorocznych wakacjach bawiąc się różową słomką od kolejnego już drinka. Chwilę potem wyjęła z torebki wibrujący telefon, spojrzała na mnie po czym powiedziała ,,przepraszam Cię, muszę odebrać’’ i przystawiła telefon do ucha.

- HALO? – powiedziała przekrzykując muzykę, którą przy barze było trochę mniej, ale jednak słychać – Nie, spokojnie.. Nadal tu jestem.. Tak.. Przy barze.. Yhym.. Nie panikuj.. Amy, jesteś głupia.. On też.. Okej.. Dobra to jeźdźcie.. Dam sobie radę.. Tak.. Tak.. No pa – rozłączyła się po czym, zaczęła wystukiwać coś w telefonie.

- Hmm, jest już po drugiej – powiedziała po zablokowaniu telefonu i wrzuceniu go do torebki – chyba będę musiała się zbierać - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.

 Po chwili wstała chwytając swoją torebkę, na co ja również się podniosłem. Rzuciłem barmanowi banknoty ofiarowując przy okazji spory napiwek i ruszyłem za nią do wyjścia. Jak się okazało, zostawiła kurtkę w szatni, więc czekając do okienka, w którym swoją drogą facet nieźle się guzdrał, postanowiłem wykorzystać sytuację.

- Naprawdę bardzo dobrze się dzisiaj bawiłem – powiedziałem w jej stronę przeczesując dodatkowo ręką włosy.

- Nie było najgorzej – zaśmiała się odgarniając kosmyki włosów za ucho. Jaki ma piękny śmiech. O bogowie.

- Jak poczekasz 10 minut to odstawię Cię pod dom, całą, zdrową i w jednym kawałku. Bo na pewno nie pozwolę Ci wracać samej – powiedziałem wyjmując telefon z kieszeni w zamiarze wybrania numeru do Paula w sprawie podwózki, jednak ona przytrzymała moją rękę swoją dłonią.

- Nie trzeba, brat po mnie przyjedzie. Ale dziękuję – powiedziała po czym odebrała od szatniarza skórzaną kurtkę – A po za tym na zewnątrz jest pewnie mnóstwo fotoreporterów. Jutro cały świat miałby o czym gadać.

Miała racje. Wszystkie gazety, wszystkie telewizje i portale plotkarskie, cały twitter. Nie wspominając o stacjach radiowych. W jednej z nich mieli jutro wywiad w związku z premierą nowego albumu. Zamiast pytań o muzykę pojawiły by się podchwytliwe pytania o dzisiejszą noc. Z pewnością już i tak ich ktoś zobaczył, i tak powstaną plotki, i tak na sto procent nie zostało to niezauważone.

- W takim razie może dam ci swój numer? Napiszesz jak dotrzesz do domu – przechyliłem nieco głowę na bok lekko się uśmiechając – Chciałbym mieć pewność, że wróciłaś bezpiecznie, bo poniekąd to ja doprowadziłem Cię do takiego stanu nietrzeźwości.

Miałem nadzieję, że się zgodzi. Ale również sporo ryzykowałem. Co jeśli poda gdzieś mój numer? Nie mam siły go ponownie zmieniać. Za dużo zachodu z tym wszystkim. Te wszystkie papiery i inne gówna. Ale z drugiej strony.. Nie jedna dałaby się pokroić za to, żeby uwieczniono ją na zdjęciach, na których widać jak wychodzi z klubu z Harrym Stylesem, po czym on odwozi ją do domu. Ona tego nie chciała. To co najmniej dziwne.

Patrzyła na mnie nic nie mówiąc i wyciągając włosy z pod kurtki, którą przed chwilą założyła. Po kilku sekundach, które wydawały się trwać wieczność, wyjęła z czarnej torebki przewieszonej przez jej ramię telefon i podała mi go. Zauważyłem, że w tym samym momencie zaczerwieniła się i odwróciła wzrok speszona. Odblokowałem urządzenie i zacząłem wpisywać numer po czym zapisałem pod nazwą HARRY. Oddałem telefon właścicielce i uśmiechnąłem się w jej stronę. Staliśmy w środku jeszcze około 10 minut prowadząc przyjemną pogawędkę. W międzyczasie wysłałem smsa do Paula, żeby się niebawem po mnie zjawił.

- No.. Mój brat już jest, więc na mnie czas.. – powiedziała trzymając w ręku telefon, który przed chwilą odebrała.
- Okej, więc.. będę czekał.

Staliśmy tak jeszcze chwilę patrząc się na siebie, po czym Ade posłała mi lekki uśmiech i minęła mnie kierując się w stronę wyjścia. Patrzyłem na nią jeszcze jak znika za drzwiami, które moment potem trzasnęły. Ehh.. Trzeba się zbierać. Poprawiłem koszulę i podciągnąłem spodnie. Spróbowałem ogarnąć trochę włosy. Nie chce jutro widzieć siebie na tysiącach zdjęć wyglądającego jak jakaś pokraka czy pijak, jakbym wypił co najmniej wiadro whisky i poprawił drugim wypełnionym piwem. ,,Harry Styles pijany! Nie może poradzić sobie ze sławą?’’ ,,Harry z One Direction ledwo trzyma się na nogach! ’’ Już widzę te wszystkie nagłówki.

Poczułem wibrację w kieszeni i wyjąłem telefon. To Paul. Ehh.. Westchnąłem głęboko i przetarłem twarz dłonią, po czym ruszyłem w stronę drzwi, za którymi kilka chwil temu zniknęła brązowowłosa. Nacisnąłem klamkę i pchnąłem drzwi wychodząc przed budynek. Poczułem powiew świeżego, nocnego powietrza, a za chwilę usłyszałem charakterystyczne dźwięki migawki w aparacie i ujrzałem błysk fleszy. Wyprostowałem się i skierowałem się w stronę czarnego samochodu, za którego kierownicą siedział dobrze mi znany kierowca. Paul pojawił przy mnie i odsuwał fotoreporterów, którzy podeszli zbyt blisko. Cyk, cyk, cyk. Błysk fleszy. Wsiadłem do samochodu i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Paul wsiadł chwile po mnie.

- Co z Niallem? – spytałem sięgając po pas, po czym go zapiąłem.

- Właśnie go odwiozłem. Musiałem go wyprowadzać tylnym wejściem, bo chłopak przesadził. Nie wiem jak jutro wytrzyma ten wywiad.. – Paul pokręcił głową i nakazał kierowcy jechać.
Zostawiłem Horana samego, ale w sumie mogłem się tego po nim spodziewać. Jutro do niego zadzwonię, bo pewnie usnął tam gdzie stał.

Przez całą drogę obracałem telefon w dłoni, postukując nim czasem o kolano. Czekałem.


------------------------------------
Hej :) Przedstawiam kolejny rozdział mojego opowiadania. Jeśli ktokolwiek to czyta to przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale początek szkoły = pińcet sprawdzianów ,,w ramach powtórzenia''. Wybaczcie, zazwyczaj będę się starała dodawać w miarę często. 
W każdym razie chciałam prosić każdego czytającego o pozostawienie jakiegokolwiek komentarza. To naprawdę wiele dla mnie znaczy, a jak widzę ,,Brak komentarzy'' to tak jakoś mi się smutno robi i nie mam motywacji. 
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. 
Ivy

5 komentarzy:

  1. Noo spotkali się wreszcie! ;d
    mam nadzieje, ze nastepny rozdzial dodasz jak najszybciej, bo wciagnelo mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo jak miło :) Dziękuuję ci bardzo za ten komentarz. Wiele to dla mnie znaczy. Uhuuu mam jednego czytelnika hehe ;d
      Dziękuję ♥

      Usuń
  2. ej jest super! naprawdę mi sie podoba. jest taka możliwość żebyś informowała mnie o kolejnych rozdziałach na twitterz? jeśli tak to mój tt - @yoshawtyx :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj dziękuję bardzo ♥ Nawet nie wiesz jak mi się miło zrobiło :)
      Oczywiście, że jest taka możliwość.

      Usuń
  3. O to ja też poproszę o informowanie. Rozdział jak zwykle genialny :) xx
    @HeShouldBeHere

    OdpowiedzUsuń